Przed meczem pomiędzy tymi dwoma rywalami na pierwszy plan wysunęła się wiadomość, że słoweński sędzia Slavko Vincić został wyznaczony przez Turecką Federację Piłki Nożnej do prowadzenia meczu, co oznacza historyczny moment w Turcji. Fenerbahce od dłuższego czasu desperacko błagało o zagranicznego arbitra, który poprowadziłby te zawody i w końcu dopięli swego. Ale o tym i o konsekwencjach opowiem nieco później.

Co do samego meczu. Był napięty. Bardzo napięty. Zarówno drużyny, jak i kibice zdawali sobie sprawę z wagi. Fenerbahce miało szansę zmniejszyć stratę do lidera do trzech punktów, podczas gdy Galatasaray mogło w praktyce położyć rękę na 25. koronie Super Lig, gdyby udało się wygrać.
Mecz zawiódł, tylko indywidualne pochwały
Piłkarze byli niepewni i bali się popełnić błąd. W rezultacie niewiele się działo. Galatasaray miało większość posiadania piłki, ale brakowało pomysłu na napoczęcie Fenerbahce, które było ustawione defensywnie i miało na celu być może zdobycie bramki z kontrataku i wyrwanie zwycięstwa jednym trafieniem.
Gospodarze nie stworzyli sobie żadnej dobrej okazji, podczas gdy Fenerbahce miało jedną dobrą szansę z rzutu rożnego, kiedy główka Alexandra Djiku została wybroniona przez Fernando Muslerę.
Ostatecznie było więc 0:0. Różnica wynosi więc niezmiennie sześć punktów. Ale w rzeczywistości Galatasaray mentalnie powiększyło swoją przewagę do "siedmiu" punktów, ponieważ jeśli skończą na tym samym poziomie punktowym, wygrają ze względu na bilans.
Mario Lemina miał zupełnie wyjątkowy występ w sercu środka pola dla Galatasaray, zapewniając dominujący pokaz i niemal w pojedynkę utrzymując środek pola Fenerbahce na dystans. Był potworny, o czym przekonywał się ogrywany Sebastian Szymański.
19-letni środkowy obrońca Fenerbahce Yusuf Akcicek był również fantastyczny obok Milana Skriniara, radząc sobie naprawdę dobrze z takimi zawodnikami jak Victor Osimhem i Baris Alper Yilmaz. Yusuf wygląda na naprawdę ekscytujący młody talent. Odkąd pojawił się w składzie, prezentuje się znakomicie, a Jose Mourinho nie szczędzi mu pochwał. Na pozycji na boisku, na której Turcja ma trudności z produkowaniem graczy, może on być klejnotem dla reprezentacji narodowej.
Bez wątpienia więc to podopieczni Okana Buruka są szczęśliwszą stroną. Pozostają pod kontrolą i mają za sobą naprawdę trudny i drażliwy mecz. W idealnym świecie chcieliby wykończyć Fener, ale punkt będzie w porządku.

Mourinho mógł być bardziej odważny na boisku niż przy mikrofonie
Mimo wszystko to trochę stracona szansa dla Fenerbahce. Mieli więcej rozpędu przed meczem, a atmosfera wokół Galatasaray nie była świetna ze względu na ostatnie wyniki w Europie. Być może powinni byli być nieco bardziej agresywni i ofensywni, aby spróbować odnieść zwycięstwo, które wstrząsnęłoby wyścigiem o tytuł. Ale to jest właśnie Jose Mourinho. Prawdopodobnie był zbyt defensywny. Powinien być trochę odważniejszy.
Pokazują to ich trzy mecze z największymi rywalami Galatasaray i Besiktasem w obecnym sezonie, w których zdobyli tylko jeden punkt, a ich jedyny gol padł z rzutu karnego. Być może jest to powód do przemyśleń dla Mourinho. Portugalski menadżer był wyraźnie zirytowany i rozczarowany, wiedząc, że nie był to dla nich świetny wynik. Dał upust podczas dość wściekłej i, szczerze mówiąc, nieuporządkowanej konferencji prasowej, na której - po raz kolejny - oczerniał tureckich sędziów.
Po meczu powiedział: "Po meczu poszedłem do pokoju sędziowskiego, po pogratulowaniu Vincicowi zwróciłem się do czwartego sędziego, który był Turkiem, i powiedziałem: 'Gdybyś to był ty (odnosząc się do wszystkich tureckich sędziów), ten mecz byłby katastrofą".

To paskudne zachowanie i okropny sposób zwracania się do arbitra - zupełnie niesprowokowany. Irytuje mnie łatwość, z jaką konsekwentnie lekceważy tureckich sędziów i Super Lig. Kontynuował: "W normalnych warunkach ta liga wciąż istnieje. Jeśli sędziowie w Turcji spojrzą na występ tego arbitra, złożą samokrytykę i powiedzą: "Chcę prowadzić mecz czysto i uczciwie jak ten sędzia", sezon zakończy się dobrze i z emocjami. Jeśli cyrk, który widzieliśmy od początku roku, będzie kontynuowany, będzie inaczej".
Zasadniczo tureccy sędziowie pozwolą Galatasaray wygrać ligę, jeśli pozostaną "nieczyści", ale zagraniczni sędziowie pomogą Fenerbahce wygrać ligę? Szaleństwo. Menedżer Galatasaray, Okan Buruk, nie był zadowolony z sędziego, a także wbił szpilkę Mourinho.
"Mourinho długo płakał! The crying one... On słynie z płaczu. Wszedł też do pokoju sędziowskiego i płakał! Niech płacze dalej" - powiedział. "Slavko Vincić był gorszy od tureckich arbitrów. Jego ręce i stopy trzęsły się podczas meczu, nie mogłem w to uwierzyć" - kontynuował.
Więcej Vinciciów?
Osobiście uważam, że Vincić sędziował całkiem dobry mecz. Ale szczerze mówiąc, nie miał prawie nic do roboty. To nie był niesamowity występ ani nic przełomowego. Ale tutaj leży problem. Natychmiast po meczu Trabzonspor wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że chce mieć Vincicia w swoich meczach przeciwko Fenerbahce i Galatasaray.
I szczerze mówiąc, mają do tego pełne prawo. To jest puszka z robakami, którą otworzył turecki związek piłki nożnej (TFF). Wszystkie tureckie kluby są niestabilne, paranoiczne i nienawidzą tureckich sędziów, nawet jeśli mają doskonałe występy. Tak więc TFF, ustępując i pozwalając Fenerbahce na swoje, spowoduje, że wszystkie tureckie kluby zaczną prosić o zagranicznego arbitra.
Powinni byli stać twardo, wspierać swoich arbitrów i powiedzieć, że w pełni ich popierają. Gdzieś trzeba wyznaczyć granicę. Ale teraz więcej klubów będzie narzekać i mówić, że to niesprawiedliwe, że nie dostają również zagranicznego sędziego.
Galatasaray oskarża Mourinho o rasizm
Po dość nudnym meczu z pewnością nie brakowało dramatów. Późnym wieczorem Galatasaray wydało oficjalne oświadczenie, w którym poinformowało, że złoży oficjalną skargę do UEFA i FIFA, oskarżając Jose Mourinho o rasizm.
"Od początku pełnienia obowiązków menedżera w Turcji, menedżer Fenerbahçe Jose Mourinho uporczywie wydawał obraźliwe oświadczenia skierowane do narodu tureckiego. Dziś jego dyskurs wykroczył poza zwykłe niemoralne komentarze i stał się jednoznacznie nieludzką retoryką".
Nastąpiło to po tym, jak Mourinho powiedział na konferencji prasowej, że ławka Galatasaray "skakała jak małpy".
Pisałem już, że jestem całkowicie przeciwny temu, by Mourinho zawsze poniżał turecki futbol i tamtejszych sędziów. To nie w porządku. Jednak to, co powiedział o ławce Galatasaray, absolutnie nie jest rasizmem. Kiedy zobaczyłem ten wywiad, rasizm nawet nie przyszedł mi do głowy.
Jestem prawie pewien, że nie miał żadnych rasistowskich intencji w tym, co powiedział, a jeśli używasz zdrowego rozsądku, możesz zrozumieć, co mówi. To naprawdę słabe ze strony Galatasaray, że wydało takie oświadczenie po meczu. Wiem, że między tymi dwoma klubami panuje gorzka nienawiść i zawsze próbują się nawzajem pokonać, ale nie tędy droga.
Rasizm nie jest żartem i ludzie naprawdę regularnie go doświadczają. Nie próbuj fabrykować rasizmu i używać go jako broni. Jedną rzeczą jest złość na Mourinho za jego zachowanie, ale nie ma potrzeby wysuwania tego typu oskarżeń. Zgodnie z oczekiwaniami, Fenerbahce wydało oświadczenie broniące Mourinho.
"Pomeczowa wypowiedź naszego trenera, Jose Mourinho, została celowo wyrwana z kontekstu i zniekształcona w mylący sposób" - czytamy w oświadczeniu. "Jak każda rozsądna osoba może wyraźnie rozpoznać, wyrażenie użyte przez Jose Mourinho miało na celu wyłącznie opisanie nadmiernej reakcji personelu technicznego drużyny przeciwnej na decyzje sędziego podczas meczu. Uwagi te w żadnym wypadku nie mogą być kojarzone z rasizmem. Wszelkie próby przedstawienia tej wypowiedzi jako rasistowskiej uwagi są całkowicie złośliwe".
To by było na tyle. Galatasaray po raz ostatni w tym sezonie zmierzyło się z Fenerbahce. Cztery punkty z sześciu dla dwukrotnych obrońców tytułu to duży krok we właściwym kierunku w wyścigu o tytuł. Nigdy jednak nie wiadomo, czy nie spotkają się jeszcze w Pucharze Turcji!

Najważniejsze wydarzenie tygodnia
Besiktas kontynuował swój fantastyczny start pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera, wygrywając 3:1 z Eyupsporem i przeskakując swoich przeciwników na czwartym miejscu w Super Lig.
Jednak wysoko oceniany 24-letni bramkarz Eyupsporu, Berke Ozer, nadal pokazywał swoją klasę dzięki fantastycznemu refleksowi.
Drużyna tygodnia

Simon Banza został graczem tygodnia Flashscore po tym, jak napastnik zdobył dublet w wygranym 3:2 meczu Trabzonsporu z Gaziantepem. Dzięki tym bramkom przesunął się na drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Super Lig z 16 golami, wciąż goniąc Krzysztofa Piątka (18).
Kolega z drużyny Edin Visca również znalazł się w jedenastce po bramce i asyście, a Rafa Silva z Besiktasu po golu i dwóch asystach. W tym tygodniu Polaków w zestawieniu brak.