Po awansie Interu z pierwszego półfinału, kibice AC Milan ostrzyli sobie zęby na miejskie derby w walce o Supercoppa Italiana. Co prawda "wywiezienie" rozgrywek do Arabii Saudyjskiej skutecznie odcięło ogromną większość kibiców od śledzenia meczów na żywo, ale piątkowy półfinał Milanu z Juventusem i tak miał ogromną stawkę.
Sprawdź szczegóły meczu Juventus - Milan

Juve z prowadzeniem przy pierwszej okazji
Pojedynek dwóch wielkich ekip zapełnił w nieco ponad połowie mały KSU Stadium w Rijadzie, ale początek trudno nazwać elektryzującym czy godnym pucharowej stawki. Juventus przez prawie 20 minut nie wypracował okazji strzeleckiej, a Milan był lepszy tylko symbolicznie, notując jedno niecelne uderzenie. Szczególnie bolały proste straty, które skutecznie niweczyły wysiłki zwłaszcza Rossonerich.
Uznane nazwiska Milanu wyglądały jakby po sylwestrze jeszcze szumiało im w głowach, co doskonale pokazała 20. minuta: Fofana nie dogonił Mbanguli, błąd ustawienia Thiawa i nieudany wślizg Hernandeza sprawiły, że 20-letni Belg dograł do Yildiza przed bramką, a ten uderzył potężnie w bliższe okno i otworzył wynik przy swojej pierwszej okazji. Aż dziw, że właśnie tego zawodnika miało nie być na boisku – wszedł dopiero po kontuzji Francisco Conceicao podczas rozgrzewki.
I choć wiele więcej ofensywnie nie oglądaliśmy w pierwszej połowie, to podopieczni Thiago Motty skutecznie kontrolowali grę i odcinali Rossonerich od swojej bramki. Mało tego, po przerwie nie zamierzali pozwolić Milanowi na próbę szybkiego odrobienia straty. Już po minucie dubletu szukał Yildiz, który w 47. minucie posłał wymarzone podanie do Vlahovicia, który nie zdołał dobrze uderzyć piłki i zmarnował okazję na podwojenie prowadzenia.
Wahadło ruszyło w drugą stronę
W rewanżu marnotrawstwem wykazał się także Theo pod bramką Juventusu w 55. minucie. Po rzucie rożnym miał na nodze klasyczną "setkę" i piłkę posłał nad bramką. Niemniej, to był sygnał, że Milan będzie szukał wyrównania i z biegiem minut. Klarownych akcji brakowało, za to na 20 minut przed końcem faul Locatellego dał Rossonerim jedenastkę. Rozczarowujący dotąd Pulisic dostał szansę z wapna i nie zmarnował jej! Di Gregorio wyczuł go i został, ale rakieta pod poprzeczkę okazała się nie do zatrzymania.
Dynamika kompletnie się zmieniła i to Rossoneri parli dalej. Moratę z paru metrów zablokował Gatti, moment później Tomori posłał główkę nad poprzeczką. Raz jeszcze Juve pomogło rywalom tam, gdzie sami nie mogli skutecznie skończyć. W 75. minucie Alvaro Morata wspaniale wypuścił Tammy’ego Abrahama prawą flanką, a ten próbował dograć do środka i trącił kolano Gattiego. Piłka zmyliła Di Gregorio i zdradliwym łukiem wpadła z daleka do siatki.
Teraz już widowisko oglądało się z wypiekami i wyniku nikt pewny być nie mógł. W 78. minucie tylko Thiaw ratował Milan przed wyrównaniem, moment później rajd Abrahama wypuścił Pulisica, który nie skompletował dubletu, a Koopmeiners z wolnego posłał piłkę w rękawice Maignana. Jeszcze w 96. minucie Matteo Gabbia zdołał powstrzymać strzał na bramkę Maignana i Rossoneri mogli fetować awans, na który kompletnie się nie zanosiło przez większość meczu!
