Pierwszoligowa Wisła Kraków w zeszłym sezonie pokonała Pogoń Szczecin w finale Pucharu Polski. Dlatego latem występowała w europejskich pucharach i spisała się powyżej oczekiwań mimo dwóch rekordowych porażek. Teraz zaś mogła zmierzyć się z mistrzem Polski w meczu o Superpuchar.
"Czujemy niedosyt. Były momenty, że byliśmy równorzędnym, a nawet lepszym zespołem. Bardzo dobre rozpoczęcie w pierwszej połowie. Kotłowało się pod bramką rywali. Jeden wypad zakończył się zwycięskim golem dla Jagiellonii. Gratuluję moim zawodnikom dobrej postawy. Gratuluję też naszym rywalom i życzę im powodzenia w europejskich pucharach" – powiedział trener Wisły Mariusz Jop.
Brakło Rodado, wrócił Sukiennicki
Wisła była osłabiona brakiem najlepszego strzelca zespołu, Angela Rodado, który w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach zdobył 25 bramek. Hiszpan doznał kontuzji w piątkowym meczu z Kotwicą Kołobrzeg i był w Warszawie tylko jako kibic.
Jednym z ofensywnych piłkarzy, który miał go zastąpić, był młody Olivier Sukiennicki, który w ostatnich miesiącach trochę znikł po świetnym wejściu do drużyny na początku sezonu. "Miał kilka dobrych momentów i fajnie obrócił się z piłką. W atakach szybkich brakowało mu podejmowania trochę lepszych decyzji. Generalnie jego występ oceniam pozytywnie" – skomentował Jop.
Trener Wisły nie rotował składem w meczu z Jagiellonią, postawił na możliwie mocny skład. W końcu wygrana w finale Pucharu Polski była nieoczekiwana i nie wiadomo, kiedy Biała Gwiazda zdoła dodać kolejne srebro do swojej gabloty.
"Zawsze staramy się grać o zwycięstwo. Podobnie było dzisiaj. Mogliśmy zdobyć co najmniej jedną bramkę. Na boisko wyszli zawodnicy, którzy byli w najlepszej dyspozycji. Gdy gra się z mistrzem Polski, to oczywiste, że tych sytuacji nie będzie dużo i trzeba je wykorzystać. Mamy poczucie, że w pewnych sytuacjach można było się zachować lepiej. Brakowało trochę szczęścia i jakości. Piłka po stałych fragmentach gry odbijała się od rywali. Szkoda, bo myślę, że w wielu momentach byliśmy groźnym zespołem" – ocenił szkoleniowiec.
Ten mecz kosztował Wisłę bardzo dużo
Piłkarze Wisły starali się zakładać wysoko pressing i do pewnego stopnia się udało. W pierwszej połowie Jagiellonia – choć zdobyła bramkę – nie miała wielu okazji. Nawet w drugiej, mimo widocznego odpływu sił w nogach, piłkarze Wisły tworzyli znacznie więcej sytuacji bramkowych.
"Jagiellonia, wychodząc spod naszego pressingu, zmuszała nas do powrotu pod własną bramkę i odbudowania pozycji. Kosztowało nas to dużo zdrowia. Trudno było się spodziewać, że będziemy kreować tak dużo sytuacji jak w spotkaniach ligowych" – podsumował Jop.
Mimo to liczby Wisły nie odbiegają wcale od typowych dla ofensywnego zespołu. Grubo ponad 20 strzałów w meczu to ponadprzeciętna liczba, tyle że jakość poszczególnych uderzeń to osobna kwestia. W tym kontekście wydatek energetyczny zawodników będzie na uwadze sztabu przed weekendem.
W sobotę Wisła Kraków zmierzy się na wyjeździe z Wartą Poznań w 26. kolejce 1. ligi. Biała Gwiazda zajmuje obecnie szóste miejsce, które daje prawo do gry w barażach o awans do ekstraklasy. Kalendarz Wisły jest - na papierze - korzystny i powinien umozliwić pozostanie w strefie barażowej.
