Rozgrywany w Katarze mecz o Superpuchar Francji – wbrew zapowiedziom – nie zdołał zapełnić w przyzwoitym stopniu nawet skromnego Stadium 974. A jednak stawka i udział dwóch najsilniejszych drużyn Ligue 1 zwiastował spore emocje. Poza, rzecz jasna, powszechnym przeświadczeniem o kolejnym trofeum dla PSG.
Sprawdź szczegóły meczu PSG – Monaco

Początkowe fazy meczu faktycznie nie mogły wskazywać na jakiekolwiek szanse Monakijczyków. Kang-In Lee już po dwóch minutach szukał bez powodzenia asysty, a w 9. minucie Desire Doue huknął w poprzeczkę. Wreszcie, po 20 minutach spotkania Dembele poważnie przetestował Philippa Kohna i golkiper zdał egzamin śpiewająco.
Dopiero w 25. minucie doczekaliśmy się uderzenia w tercji defensywnej PSG, ale Vanderson atakował piłką bardziej kibiców na trybunach niż Donnarummę. Znacznie bliżej był Vitinha po półgodzinie, choć i on światła bramki nie znalazł. Po miażdżącej przewadze Paryżan na początku, końcówka pierwszej odsłony mogła nieco dziwić.
ASM podniosło głowy i próbowało zaskoczyć faworytów. Akliouche oddał jadowite uderzenie, tyle że włoski bramkarz był świetnie ustawiony. Wyczucie Donnarummy przydało się też w 43. minucie, tym razem przy akrobatycznej próbie Minamino z trudnej pozycji. Dopiero w 45. minucie obejrzeliśmy kolejne próby PSG: Kang-In Lee najpierw zmusił Kohna do sparowania piłki nad poprzeczkę, a następnie sam przestrzelił, choć nieznacznie.
Po wyjątkowo jednostronnej pierwszej części, druga zaczęła się od solidnej gry Monaco. Ożywienie przyszło w minutach 53-55, kiedy Ben Seghir wymusił świetną obronę na Donnarumie, moment później Doue celnie strzelał na bramkę Kohna, a sekundy później odpowiedział Vanderson, tym razem w słupek. Bez przełamania, Monaco straciło werwę i ponownie oddało kontrolę rywalom.
Na kwadrans przed końcem wydawało się, że wynik już musi się otworzyć: Hakimi mijał Kohna i uderzał z ostrego kąta, ale Szwajcar wyciągnął jeszcze rękę za siebie i zatrzymał strzał. Z kolei błąd Nuno Mendesa w defensywie chwilę później mógł kosztować sporo PSG, gdyby Minamino znalazł sposób na Donnarummę.
Ucieczkę przed karnymi chciał dać Goncalo Ramos w 90. minucie, ale z dwóch metrów i jego zatrzymał Kohn. Cieszył się, jakby zdobył bramkę, ale przedwcześnie. Po wejściu w doliczony czas gry lewą stroną ruszył Fabian Ruiz, dograł piłkę na środek, Kohn nie przeciął jej lotu, a na dalszym słupku akcję domykał Ousmane Dembele. To był decydujący cios, to przesądziło o triumfie PSG. I to był koniec.