Spotkanie miało dwa oblicza. Do przerwy zdecydowanie lepiej prezentowali się mistrzowie Węgier, którzy po 30 minutach prowadzili 21:15 i wydawało się, że odniosą bezproblemowe zwycięstwo.
"Nie wiem, co się dzieje z nami. Po raz kolejny słabo zagraliśmy w pierwszej połowie. Podobnie było w meczach ze Sportingiem w Lizbonie i Fuechse Berlin w Kielcach. Zrobiliśmy zbyt dużo błędów i straciliśmy zbyt wiele bramek" – przyznał w rozmowie z PAP trener Dujszebajew.
Po zmianie stron kielecka drużyna zaprezentowała się dużo lepiej. Kilka ważnych piłek odbił bośniacki bramkarz Bekir Cordalija i goście sukcesywnie odrabiali straty. Mieli nawet szansę na remis, ale przy wyniku 33:34 Benoit Kounkoud niedokładnie podał do Theo Monara, który sfaulował rywala i został odesłany na ławkę kar.
"W drugiej połowie wyglądało to już zdecydowanie lepiej. Cały czas goniliśmy wynik. Mogę być zadowolony z tego, że chłopaki pokazali charakter i walczyli do końca. Szkoda, że chociaż nie zremisowaliśmy, bo była szansa za zdobycie punktu w meczu z jednym z głównych faworytów rozgrywek, na dodatek w jego hali" – skomentował kirgiski szkoleniowiec, który zgodził się z opinią, że było to najlepsze 30 minut jego zespołu w tej edycji Ligi Mistrzów.
"Ale fakt jest taki, że przegraliśmy trzeci mecz z rzędu w tych rozgrywkach. Musimy z tego spotkania wyciągnąć wnioski i walczyć dalej. Za nami dopiero cztery spotkania, nie spuszczamy głów, jeszcze powalczymy" – zapewnił Dujszebajew.
Po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił Dylan Nahi, który latem przeszedł operację barku. Zagrał zarówno w obronie, jak i w ataku. Zdobył jedną bramkę i biorąc pod uwagę tak długą przerwę w grze, do jego występu nie można mieć większych pretensji.
"Oczywiście, że nie. Jesteśmy wszyscy zadowoleni, że Dylan nie tylko zagrał, ale przede wszystkim walczył. Zrobił kolejny krok w swoich przygotowaniach. Pamiętajmy, że 21 października minie dopiero cztery miesiące od jego operacji. Teraz tylko musimy cierpliwie czekać do czasu, kiedy będzie mógł zagrać trochę więcej" – powiedział trener.
Po czterech kolejkach kielczanie mają na koncie tylko jedno zwycięstwo. O kolejną zdobycz punktową nie będzie jednak łatwo, gdyż za tydzień wicemistrzowie Polski podejmą we własnej hali HBC Nantes. Francuski zespół w środę wygrał zdecydowanie na wyjeździe ze Sportingiem Lizboba (39:28), z którym Industria przegrała w Portugalii 37:41.
"Jesteśmy w takiej grupie, że każdy mecz to walka o wyjście z grupy. Francuska drużyna w ostatniej edycji Ligi Mistrzów wystąpiła w Final Four i zdobyła brązowy medal. To bardzo dobry zespół i spotkanie będzie dla nas dużym wyzwaniem" – przyznał Dujszebajew.
Po czterech seriach gier w grupie A liderem z kompletem zwycięstw jest Fuechse Berlin, a Industria z dwoma punktami zajmuje szóstą lokatę.
Mecz Industrii z HBC Nantes rozpocznie się w kieleckiej Hali Legionów w środę (15 października) o godz. 20.45.