Mimo niższej skuteczności w ataku i wykorzystania tylko jednego z dwóch rzutów karnych (przy trzech rzuconych przez rywali), Industria Kielce schodziła na przerwę w Zagrzebiu z przewagą trzech goli (15:12).
W drugiej zadaniem było tylko to utrzymać, ale zaczęło się koszmarnie – od serii pięciu trafień Chorwatów (17:15). Dopiero seria czterech bramek z rzędu pozwoliła kielczanom uciec na 22:19. Końcówka spotkania to istny rollercoaster. Industria Kielce prowadziła już czterema bramkami, a na trzy minuty przed końcową syreną RK Zagrzeb wyrównał.
Na ponowne prowadzenie polski zespół wyprowadził Michał Olejniczak, a chwilę później Miłosz Wałach - notując dziewiątą skuteczną paradę - dał zespołowi wiatr w żagle. Talant Dujshebaev wziął jeszcze czas. Ustawił akcję pod rzut Hassana Kaddaha, którego obronił Matej Mandić. Ale piłkę jakimś cudem wygarnął Tomasz Gębala! Było to na mniej więcej 30 sekund przed końcem spotkania. Kielczanie do końca już utrzymali piłkę, a tym samym prowadzenie 27:26, które zapewniło awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów.
Dzięki wygranej w Zagrzebiu – przy jednoczesnej porażce Kolstad w Barcelonie - Industria Kielce wskoczyła na 6. miejsce w swojej grupie Ligi Mistrzów, ostatnie zapewniające miejsce w fazie pucharowej. Zrównała się z Kolstad punktowo, ale kielecka drużyna ma lepszy bilans.
