Piłkarze ręczni Orlen Wisły przegrali na wyjeździe z SC Magdeburg 26:27 (10:14) w meczu 3. kolejki Ligi Mistrzów. Płocczanie zagrali bardzo dobrze w końcówce spotkania, mieli nawet piłkę na doprowadzenie do remisu, ale wygraną uratował gospodarzom bramkarz Sergey Hernandez.
W 3. serii gazy grupowej Ligi Mistrzów spotkały się dwie niepokonane w rozgrywkach drużyny. Faworytem byli bez wątpienia gospodarze, wicemistrzowie Niemiec i zwycięzcy Final Four 2025, którzy w tym sezonie już pokonali Paris Saint-Germain u siebie i Barcelonę na wyjeździe.
Orlen Wisła miała nieco łatwiejszych rywali, wygrała z OTP Bank-Pick w Segedynie oraz z HC Zagrzeb przed własną publicznością.
Początek spotkania był wyrównany, w 3. minucie był remis 2:2, a potem jednobramkowe prowadzenie wywalczyła Orlen Wisła i piłkarze z Magdeburga musieli odrabiać stratę. Po piątej bramce, zdobytej przez Melvyna Richardsona w 9. min, „nafciarze” mieli mały przestój, szóstego gola zdobył również Richardson, ale dopiero w 18. min. Na tablicy był wtedy wynik 6:6.
Obie drużyny grały niesamowicie w obronie, do tego swoje dorzucali bramkarze Torbjoern Bergerud oraz Sergey Hernandez, co miało wpływ na wynik meczu.
W 24. min gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie (9:7), a minutę później do pustej bramki trafił bezpośrednio Hernandez. Przy wyniku 10:7 dla rywali trener Xavi Sabate poprosił o przerwę w grze.
Kolejne minuty, to bramka za bramkę, ale w końcówce mniej nerwowo zagrali zawodnicy z Magdeburga, którzy wykorzystali fakt, że Orlen Wisła grała w czwórkę w ataku i podwyższyli prowadzenie do 14:10.
Po przerwie płocczanie zaczęli z wielkim animuszem, ale utrzymywała się różnica czterech goli. W 36. min gospodarze prowadzili 17:12, wykorzystali szansę po tym, jak z rzutu karnego Richardson trafił tylko w poprzeczkę.
Drugą połowę zaczął w bramce Mirko Alilovic, który wyraźnie nie mógł się odnaleźć między słupkami. Swoje akcje wykorzystywali piłkarze Magdeburga i w 40. min prowadzili już 20:14.
Cztery minuty później, po golach Lovro Mihica i Sergieja Kosorotowa, było już 20:16, ale szybko gospodarze podwyższyli różnicę do sześciu goli. W 46. min płocczanie znowu zmniejszyli dystans o dwie bramki, ale Ingi Magnusson wykorzystał rzut karny, zdobywając siódmego gola.
W 50. min przy wyniku 23:19 trener Sabate poprosił o czas, ale akcja „nafciarzy” nie dała drużynie bramki. Przy stanie 25:21 w 53. min do bramki wrócił Bergerud i od razu w pierwszej akcji wybronił rzut Daniela Petterssona. W akcji Orlen Wisły sędziowie podyktowali rzut karny i Richardson zmniejszył różnicę do trzech goli. W 55. min na 25:23 rzucił Kosorotow, a trener Wiegert poprosił o czas.
Orlen Wisła wróciła do gry, głównie za sprawą Kosorotowa, który zdobywał kolejne ważne bramki, także gola kontaktowego na 26:25 w 58. min i kolejnego na 27:26, pół minuty później.
Ostatnią piłkę Magdeburga obronił Bergeurd, a płocczanom zostało 30 sekund, na doprowadzenie do remisu. Trener Sabate zaprosił swoich piłkarzy na ostatnią w tym meczu rozmowę. Po powrocie najpierw próbował zdobyć bramkę Kosorotow, a potem Mihic, ale w obydwu sytuacjach bronił Hernandez i Orlen Wisła, po heroicznej walce, wraca do Płocka bez punktu.
Mecz 4. kolejki fazy grupowej płocczanie rozegrają przed własną publicznością w Orlen Arenie 8 października z Eurofarmem Pelister. Początek o godz. 18.45.