Wbrew pozorom, czwartkowy mecz ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów był bardzo ważny. Obie drużyny zakwalifikowały się już do fazy pucharowej, ale od wyniku pojedynku w Orlen Arenie zależało, które miejsce zajmą na tym etapie rozgrywek.
Przed spotkaniem Orlen Wisła zajmowała 6. pozycję w tabeli grupy A, bez szans na bezpośredni awans. Za to Sporting - po wygranym w ostatnim spotkaniu Fuchse nad Veszprem - był na 3. miejscu i w Płocku walczył co najmniej o remis dający bezpośredni awans do ćwierćfinału.
Od początku wydawało się, że to Orlen Wisła ma szansę poprawienia swojej pozycji w tabeli. Płocczanie znakomicie weszli w mecz, prowadząc w 3. min. 3:1, ale już w 6. min był remis 4:4. Równowaga na tablicy wyników była do 17. min. spotkania (9:9), a potem do głosu doszli gospodarze, którzy powoli, ale konsekwentnie budowali przewagę nad mistrzami Portugalii.
W 18. min. rzut karny wykorzystał Miha Zarabec, potem dorzucił bramkę Gergo Fazekas i ponownie z 7. metrów trafił Zarabec doprowadzając do wyniku 12:9. Przy stanie 13:10 w 22. min., trener Ricardo Costa poprosił o przerwę w grze. Nie na wiele się to zdało, bo w 25. min., po bramce Zarabca było 15:11, i choć w końcówce tej części gry goście zmniejszyli rozmiary porażki do wyniku 17:15, to na przerwę Nafciarze schodzili z dwubramkowym prowadzeniem.
Początek drugiej odsłony szedł po myśli Wisły. W 33. min. na tablicy był wynik 19:15. Sporting się jednak nie poddawał i kolejne minuty upływały pod hasłem bramka za bramkę. W 38. min. goście tracili tylko dwie bramki (21:19). W 38. min. czerwoną kartką został ukarany Pedro Martinez za faul na Gergo Fazekasu. Płocczanie wykorzystali także rzut karny, po raz trzeci trafił z 7. metrów Miha Zarabec.
To nie był dobry okres gry zespołu z Lizbony. W 41. min. bramkę zdobył Abel Serdio i przy wyniku 23:19 trener Costa znowu poprosił o przerwę w grze. Skuteczny był nadal płocki duet Miha Zarabec i Gergo Fazekas. Obaj zawodnicy robili co chcieli na połowie gości. Na koniec trzeciego kwadransa meczu wyprowadzili płocką drużynę prowadzenie 25:20.
Niedługo cieszyli się z wysokiego prowadzenia Orlen Wisły kibice w hali. Ostatni kwadrans pojedynku zaczął się od straty trzech bramek. W 50. min. na tablicy był wynik 25:23 i wzrosła wiara Portugalczyków, że jeszcze mogą wrócić na drugie miejsce w tabeli grupy A. W 53. min. gospodarze prowadzili 28:24, ale po swoich błędach, dali rywalom odrobić straty.
W 59. min. na tablicy był wynik 29:28. Wszystko miało się rozstrzygnąć w ostatniej minuty spotkania. Najpierw rzut karny wykonywany przez Zarabca obronił Mohamed My, ale gościom sędzia odgwizdał faul w ataku, a trener Sabate poprosił o czas. Wystarczyło tylko przez 14 sekund nie oddać piłki. W tak korzystnej sytuacji Fazekas niefortunnie... podał do rywala, a Orri Porkelsson rzucił gola na wagę remisu i bezpośredniego awansu do ćwierćfinału.
Pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów Orlen Wisła zagra 27 lub 28 marca. Przeciwnikami Nafciarzy będzie wicemistrz Francji - Nantes.
