Środowe spotkanie w Hali Legionów miało ogromne znaczenie dla obu drużyn walczących o awans do fazy pucharowej. Kielczanie, zajmujący ostatnie bezpieczne (szóste) miejsce w tabeli grupy A, zespół rumuński (w którym występują byli zawodnicy klubu z Kielc Branko Vujović i bramkarz Vladimir Cupara) wyprzedzali o trzy punkty. Zwycięstwo w tym meczu mocno przybliżało polską drużynę do wyjścia z grupy. Gospodarze zagrali bez kontuzjowanych Benoita Kounkouda i Michała Olejniczaka. W ekipie Dynama zabrakło Miguela Martinsa i Alexa Pascuala.
Wynik spotkania otworzył Szymon Sićko. Gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale Jorge Maqueda w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił w poprzeczkę. Dinamo odpowiedziało dwoma trafieniami Vujovica. Do remisu szybko doprowadził Sićko. Kolejne minuty należały do polskiej drużyny, która w dziewiątej minucie wygrywała 5:3, po trzeciej już bramce Sićki. Do poziomu swoich kolegów z pola dostroił się Klemen Ferlin, który obronił rzut karny wykonywany przez Ionuta Nistora.
Kielczanie wykorzystując błędy rywali jeszcze bardziej odskoczyli od Dinama. W 13. min po celnym rzucie Dylana Nahiego było już 9:5 dla wicemistrzów Polski. Trener rumuńskiej drużyny wziął czas, kiedy jego podopieczni przegrywali 8:12. Początkowo nie przyniosło to spodziewanych efektów. Po drugiej bramce Alexa Dujshebaeva Industria prowadziła już 14:9. Uśpiło to trochę gospodarzy, którzy zaczęli mylić się w ataku.
Dinamo słabszy okres gry polskiego zespołu wykorzystało bezlitośnie. Po dwóch bramkach Miklosa Rosty i jednej Toma Pelayo przewaga zespołu z Kielc zmalała do dwóch trafień (14:12). Już do końca pierwszej połowy trwała wymiana ciosów z obu stron. Po 30 minutach 20-krotni mistrzowie Polski wygrywali 21:19. Zarówno Dinamo, jak i Industria, postawiły na atak, zapominając kompletnie o obronie.
Drugą część gry lepiej rozpoczęli goście. Po bramce Nistora zespół z Kielc prowadził już tylko 22:21. Gospodarze co prawda odpowiedzieli trafieniami Sićki i Theo Monara, ale później zaczęli popełniać niewytłumaczalne błędy. W 37. min był już remis (24:24 – bramka Vujovicia). Na dodatek po karach dla Sićki i Monara przez kilkadziesiąt sekund grali w podwójnym osłabieniu. Po trafieniu Vujovicia po raz pierwszy goście wyszli na prowadzenie (39. min – 25:24). Chwilę później do pustej kieleckiej bramki trafił Pedro Valdes.
Na dodatek na kwadrans przed końcem czerwoną kartkę za faul na Hanielu Langaro otrzymał Monar i musiał opuścić parkiet. Dwie minuty później sytuacja gospodarzy stała się jeszcze gorsza. Ferlina pokonał po raz szósty Rosta i było już 29:26 dla zespołu z Bukaresztu. Dopiero teraz kielczanie przeprowadzili kilka składnych akcji. Do rumuńskiej bramki trafili Vlah i Moryto, zmniejszając straty (28:29). Do remisu doprowadził Piotr Jarosiewicz, który wykorzystał karnego.
W 53. min najpierw Ferlin popisał się kapitalną interwencją, a chwilę później z linii siedmiu metrów ponownie trafił Jarosiewicz. Kielczanie ponownie wyszli na prowadzenie (31:30). Na pięć minut przed końcem lewoskrzydłowy Industrii zrobił to ponownie i było już 32:30 dla gospodarzy. Ale to nie był koniec emocji. Na 37 sekund przed końcową syreną trener Dinama poprosił o czas, kiedy jego drużyna przegrywała 32:33 i miała piłkę. Bohaterem został Ferlin, który obronił rzut Rosty. Tałant Dujszebajew wziął czas na 10 sekund przed końcem, a jego zespół nie dał sobie odebrać zwycięstwa. Wynik meczu ustalił Nahi i kielczanie wygrali po raz trzeci w tym sezonie Ligi Mistrzów.
