Było to 14. spotkanie tych drużyn i dziewiąte zwycięstwo Polek. Bramkę otwarcia po indywidualnej akcji zdobyła Karolina Kochaniak-Sala. Później rozwiązał się worek z golami, ale rywalki też znajdowały sposób na zmianę wyniku. Małe powody do świętowania miała prawoskrzydłowa Magda Balsam, która zaliczyła 200. trafienie w kadrze po wykorzystaniu rzutu karnego na 5:3.
Pierwszy kwadrans biało-czerwone skończyły z zaliczką trzech trafień. Na listę strzelczyń wpisała się też obchodząca w środę 30. urodziny Monika Kobylińska. Był to 125. występ kapitan reprezentacji w narodowych barwach.
Wypełniona kibicami po brzegi trzytysięczna hala głośnym dopingiem domagała się kolejnych goli, tym bardziej że Macedonki przed przerwą straciły chwilowo skuteczność. Dużo ich rzutów zdecydowanie mijało bramkę. Z drugiej strony podopieczne trenera Arne Senstada też popełniały błędy w ataku.
Sara Ristovska, kapitan przyjezdnych, do przerwy była trzykrotnie bezbłędna z siódmego metra, pokonując za każdym razem inną z polskich bramkarek. Wynik do przerwy na 14:8, po jedynej bramce Polek z lewego skrzydła, ustaliła Dagmara Nocuń. Zawodniczka rumuńskiej S.C. Glorii 2018 Bistrita Nasaud sprytnie przerzuciła piłkę nad bramkarką.
Po zmianie stron Macedonki przez sześć minut nie były w stanie zdobyć gola z gry. Skuteczności z "siódemki" nie straciła za to Ristovska. W podobnych sytuacjach nie do zatrzymania była również Aneta Promis, która swoje konto nabijała także udanymi rzutami ze skrzydła. Zawodniczka znana pod panieńskim nazwiskiem Łabuda po raz ostatni w reprezentacji zagrała ponad dwa lata temu podczas Euro 2022.
Między słupkami dobrze spisywała się z kolei Adrianna Płaczek, która broniła na poziomie ponad 50 procent. To przyczyniło się do powiększenia przewagi do stanu dwucyfrowego (22:12).
Gra w podwójnej przewadze ułatwiła drużynie przyjezdnej zmniejszenie strat najpierw o połowę, a na koniec Ivana Gakidova wykorzystała rzut karny. Finałowe minuty biało-czerwone rozegrały w słabym stylu. Inna sprawa, że rywalkom w tym okresie dopisywało szczęście.
Skończyło się 22:18. Skromna zaliczka Polek nie przekreśliła szans na awans drużyny z Bałkanów, o czym przed meczem wspominał jej trener Kristijan Grczevski.
Zwycięstwo prezentem, ale jest niedosyt
Monika Kobylińska, kapitan reprezentacji piłkarek ręcznych, uważa, że po zwycięstwie nad Macedonią Północną 22:18 w eliminacjach mistrzostw świata jest pewien niedosyt, bowiem Polki roztrwoniły 10-bramkowe prowadzenie. W sobotę czeka je rewanż na terenie rywalek.
"Mecz mógł się skończyć lepszym wynikiem. Jest niedosyt, ale nie zepsuło to mojego święta" - oceniła przed kamerą Polsatu Kobylińska, obchodząca w środę 30. urodziny.
Rozgrywająca przyznała, że na słabszej końcówce spotkania zaważyła duża liczba kar dwuminutowych.
"Nie rzucałyśmy w tym okresie bramek, a Macedonkom łatwiej się grało. Potem w nasze szeregi wkradły się nerwy i zaczęłyśmy popełniać dużo prostych błędy" - dodała.
Kapitan zespołu w rewanżu liczy, że wraz z koleżankami rozpocznie spotkanie podobnie dobrze jak w Koszalinie, a w końcówce nie pozwoli rywalkom na odrobienie strat.
"Najważniejsze jest końcowe zwycięstwo, chociaż myślę, że mogło być lepiej. Gdybyśmy wypracowałyśmy sobie większą przewagę, to w rewanżu mogłoby być dużo spokojniej" - wskazała Aneta Promis.
Prawoskrzydłowa do kadry powróciła po ponaddwuletniej nieobecności. Spodziewa się trudnej przeprawy w Macedonii, zważywszy na miejscowych kibiców.
"W końcówce zabrakło nam koncentracji i wynik 'uciekł'. To nasze błędy, a nie lepsza gra rywalek zadecydowały o takim przebiegu spotkania" - zakończyła.
Druga polska zawodniczka z prawego skrzydła Magda Balsam rzuciła cztery bramki, co wspólnie z dorobkiem Promis (7) stanowi połowę goli zdobytych przez biało-czerwone.
"To jest dwumecz, ale chciałyśmy mieć przed rewanżem większą przewagę. Jesteśmy odrobinę złe. Musimy zagrać równo przez całe 60 minut" - podsumowała Balsam.
Zwycięzca tej rywalizacji awansuje do mistrzostw świata, które na przełomie listopada i grudnia odbędą się w Niemczech i Holandii.