Piast Gliwice na zwycięstwo na własnym boisku czekał niemal pół roku. Ostatni raz triumf Gliwiczanom u siebie udało się odnieść 5 września 2022 roku. Cracovia wydawała jednak się idealnym rywalem do przełamania, bowiem drużyna Jacka Zielińskiego w bieżącej kampanii jedynie trzykrotnie zdołała wywieźć komplet oczek z boiska rywali.
Spotkanie od początku było bardzo emocjonujące. Najpierw Michał Chrapek trafił do siatki po zagraniu od Kamila Wilczka, jednak analiza wozu VAR wykazała, że gracz Piasta w momencie podania był na pozycji spalonej. Cracovia z kolei nie pozostała dłużna i po akcji Otara Kakabadze na dobrej pozycji znalazł się Jani Atanasov, który jednak nie potrafił pokonać Frantiska Placha.
W kolejnych minutach więcej z gry mieli gracze Piasta, którzy szukali sytuacji strzeleckich za sprawą dośrodkowań. Cracovia jednak mądrze się broniła, dlatego też w pierwszej części meczu bramek nie zobaczyliśmy.
Piast z animuszem rzucił się na rywali
Druga część spotkania była jednak o wiele bardziej interesująca. Już na początku drugiej połowy piłkę w środku pola przejął Grzegorz Tomasiewicz, który kapitalnym uderzeniem z ponad 20 metrów uderzył nie do obrony i Karol Niemczycki mógł tylko odprowadzić wzrokiem piłkę zmierzającą do jego bramki.
Chwilę później było już 2:0, kiedy to rzut karny wykorzystał Patryk Dziczek, dzięki czemu Piast po niespełna kwadransie drugiej połowy mógł cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia.
Cracovia postanowiła rzucić się do ataku, co opłaciło się w 65. minucie rywalizacji, kiedy to podanie Atanasova wykorzystał Hoskonen, który uderzeniem głową zdobył bramkę kontaktową.
Na więcej Cracovii jednak stać już nie było, a Piast do samego końca kontrolował losy spotkania. Dzięki sobotniemu triumfowi, gracze z Gliwic oddalili się nieco od strefy spadkowej i mogą z optymizmem patrzeć na kolejne spotkania.