Andaluzyjczycy byli przed rozpoczęciem spotkania jedną z nielicznych drużyn, które uniknęły porażki w trzech z pięciu poprzednich spotkań przeciwko Królewskim. W 15. minucie sobotniego pojedynku, kiedy Alfonso Espino uderzył w słupek, gospodarze byli bliscy zaskoczenia faworytów.
Real jednak szybko się pozbierał i wkrótce sam stworzył sobie okazje, a Marco Asensio i Karim Benzema zmusili do działania bramkarza Davida Gila przed upływem połowy pierwszej części spotkania.
Carlo Ancelotti dokonał sześciu zmian w składzie Realu, który w zeszłym tygodniu pokonał Chelsea. Mimo to, Cádiz potrzebowało sporo szczęścia, by dotrzeć do przerwy z czystym kontem. Benzema uderzył w poprzeczkę z 10 metrów, a doskonały wolej Daniego Ceballosa został zatrzymany przez Gila. Takich okazji można wyliczyć więcej, ponieważ w pierwszej połowie Real miał ich aż 16.
Mimo że obrona tytułu od dawna leży w gruzach, drużyna Carlo Ancelottiego wniosła do gry w drugiej połowie dodatkowy impet. Już kilka minut po wznowieniu gry Gil ponownie okazał się bohaterem, wyginając swoje ciało w łuk, aby nogą zatrzymac Rodrygo w sytuacji jeden na jeden. To wczesne ostrzeżenie wyznaczyło kierunek dominacji gości w drugiej połowie, a Cádiz ograniczało się do kontrataków.
Stopień dominacji Realu wzrastał wraz z upływem minut i ostatecznie niewiele Cádiz mogło zrobić, gdy wynik w końcu się otworzył. Najpierw Nacho oddał strzał z 18 metrów w dolny róg, a następnie Asensio wślizgiem umieścił piłkę w dolnym rogu bramki. Podopieczni Sergio nie byli w stanie odpowiedzieć na przewagę gości, co dało Realowi ważne zwycięstwo w walce o miejsce w czołówce za Barceloną.
Cádiz utrzymuje swoje 17. miejsce i musi skupić się na najbliższym piątkowym meczu z Espanyolem, który może okazać się kluczowy dla utrzymania w LaLidze. Rywale z Barcelony są w znacznie trudniejszej sytuacji, więc jeśli wygrywać, to właśnie z nimi.
