Gospodarze nie mieli szczęścia w końcówce meczu, a jednak ostatni gwizdek przyniósł świętowanie, ponieważ przedłużyli swoją serię bez porażki na Old Trafford do 30 meczów.
Po zmianie menedżera i ogólnie burzliwym tygodniu poprzedzającym wizytę na Old Trafford, wielu spodziewało się, że Wolves zostaną szybko pokonani przez Czerwone Diabły Erika Ten Haga. Tak się jednak nie stało. Marcus Rashford przetestował Jose Sa niskim uderzeniem na samym początku, ale żadna ze stron nie wiedziała wtedy, że bramkarz gości nie zostanie ponownie zatrudniony przez resztę połowy.
Zamiast tego, swobodnie grający, ekstrawaganccy Wolves odcisnęli swoje piętno na meczu, a katalizatorem był niezwykle pewny siebie Matheus Cunha, najjasniejsza postać meczu. Brazylijczyk najpierw pokonał dwóch zawodników w porywającym 50-metrowym biegu, ustawiając Pablo Sarabię do strzału w niewielkiej odległości (niecelny), a później przechytrzył Varane'a i tuż przed przerwą sam chybił celu.
Błyskotliwy występ Cunhy w pierwszej połowie przeniósł się na drugą, gdy gospodarze z trudem walczyli o utrzymanie go w ryzach. Najlepsza szansa Wolves w tym meczu przypadła 24-latkowi, gdy piłka przeleciała w kierunku dalszego słupka, ale brak opanowania sprawił, że uderzył w obramowanie bramki.
Kolejny solowy wypad sprawił, że Pedro Neto znalazł się w środku pola, ale Portugalczyk był równie marnotrawny, a najgorsi strzelcy zesszłego sezonu Premier League nie zdołali pozbyć się tej łatki.
Varane ostatecznie upewnił się, że zostali ukarani na 15 minut przed końcem meczu, przecinając głową wrzutkę Aarona Wan-Bissaki. Tym samym dał Ten Hagowi idealny początek w jego dążeniu do dotrzymania kroku pretendentom do tytułu Premier League, nawet jeśli występ pozostawiał wiele do życzenia.
Wolves mogą być przynajmniej dumni ze swojej postawy na Old Trafford, ale drużyna O'Neila będzie musiała dostroić swoje w dalszej części sezonu, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo w najwyższej klasie rozgrywkowej.