Joe Hart był absolutnym pewniakiem w bramce Manchesteru City od 2010 roku, a z jego usług korzystali Roberto Mancini i Manuel Pellegrini. W 2016 roku do klubu przybył jednak Pep Guardiola, który poinformował Harta, że nie ma dla niego miejsca w jego planach i Anglik musi poszukać sobie innego miejsca pracy. Ku zaskoczeniu wszystkich piłkarskich kibiców padło na... Torino.
Klub z Turynu był oczywiście w cieniu wielkiego wówczas Juventusu i był bardzo przeciętną drużyną włoskiej Serie A. Nikt nie spodziewał się, że bramkarz reprezentacji Anglii zdecyduje się na przenosiny do takiego klubu. Okazało się nawet, że Hart był pierwszym angielskim bramkarzem w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech od czasów utworzenia ligi.
W nowym klubie rozegrał cały sezon - 36 meczów w lidze, czyli wszystkie od momentu jego transferu aż do ostatniej kolejki. Włoskich boisk jednak nie podbił - wpuścił 62 bramki i zachował tylko pięć czystych kont. W trakcie sezonu pojawiały się względem jego gry nieprzychylne komentarze, a ludzie w z klubu liczyli, że Hart będzie gwarantował jednak nieco wyższy poziom.
Po rocznym wypożyczeniu nie zdecydowano się go wykupić, a Anglik wrócił do ojczyzny, w której tułał się po kilku klubach, a przed rokiem zakończył karierę po trzech latach pobytu w Celtiku Glasgow.
"Dziękuję, Torino. Jestem bardzo dumny, że grałem w tym wyjątkowym klubie. Sposób, w jaki traktowano mnie i moją rodzinę jest czymś, czego nigdy nie zapomnę. Do końca moich dni zawsze będę wspierać Torino. Poznałem wielu wspaniałych ludzi i to było jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu" - napisał reprezentant Anglii na Instagramie, żegnając się z włoskim klubem.
