Kiedy organizatorzy imprezy zapewniali, że będą w stanie zapełnić trybuny chorzowskiej areny, wydawało się to mało prawdopodobne. Towarzyski mecz aktualnej reprezentacji Polski obejrzało tam 6 czerwca 36 tys. kibiców. Tymczasem okazało się, że dawne piłkarskie gwiazdy przyciągnęły tłumy. Już dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania ulice dojazdowe do stadionu był zupełnie zakorkowane. Problemy z przejazdem miały karetki pogotowia i auta policyjne. Na trybunach zajęte były nawet stanowiska zwykle przypisane dziennikarzom.
Owacje na stojąco i klucze do miasta
Przed rozpoczęciem gry brazylijski gwiazdor odebrał od prezydenta Chorzowa Szymona Michałka symboliczne klucze do miasta i koszulkę Ruchu ze swoim nazwiskiem. W wyjściowym składzie gospodarzy znaleźli się m.in. bramkarz Artur Boruc, Kamil Glik, Łukasz Piszczek, Kamil Grosicki i kapitan Jakub Błaszczykowski. Kapitanem Brazylijczyków był oczywiście grający z numerem 10 Ronaldinho. Wyszedł na boisko do prezentacji jako ostatni, powitany na stojąco przez widzów. Bardzo ciepło kibice przyjęli też Nawałkę i Błaszczykowskiego.
W ekipie przyjezdnych był pochodzący z Brazylii były reprezentant Polski Roger Guerreiro. Mecz rozpoczął były sędzia międzynarodowy i prezes PZPN Michał Listkiewicz, a po 10 minutach zmieniła go Ewa Augustyn. Tempo spotkania – z oczywistych powodów – nie było oszałamiające, ale piłkarze obu zespołów pokazali po kilka fajnych akcji. Dużo więcej pracy miał brazylijski bramkarz Helton, ale nie dał się pokonać. Za to w 27. minucie z bliska głową trafił Diego Souza.
W polskiej drużynie szczególnie aktywny na lewym skrzydle był Grosicki, który w spotkaniu z Mołdawią oficjalnie zakończył reprezentacyjną karierę. Zmiany było lotne, w zespole gości na murawie pojawił się m.in. syn Ronaldinho. Kibice bawili się świetnie, kilka razy trybuny obiegła „meksykańska fala”.
Po zmianie stron znów groźniejsze były akcje biało-czerwonych. Maciej Makuszewski z daleka trafił w poprzeczkę, z bliska spudłował Sławomir Peszko. W 65. minucie Makuszewski już się nie pomylił i doprowadził do wyrównania, kończąc szybką, składną akcję.
Polacy mieli potem jeszcze kilka wyśmienitych okazji do objęcia prowadzenia, ale… gola zdobyli rywale. Andre Santos pokonał Rafała Gikiewicza, który w drugiej części spotkania zmienił Boruca. Wyrównał Makuszewski. Początkowo jego trafienie nie zostało uznane z racji „spalonego”, ale po chwili sędzia wskazała na środek boiska pokazując z uśmiechem, że skorzystała z analizy wideo.
W doliczonym czasie gości jeszcze raz uratowała poprzeczka i skończyło się remisem 2:2. Po końcowym gwizdku rozegrano jeszcze konkurs rzutów karnych. Wygrali go Polacy 4:2.
Niespełna 45-letni Ronaldinho Gaucho zakończył karierę w 2018 roku. Był laureatem Złotej Piłki w 2005 roku (najlepszym zawodnikiem FIFA wybierano go w latach 2004-2005), a miało to miejsce podczas występów w Barcelonie, z którą triumfował w Lidze Mistrzów i dwukrotnie w hiszpańskiej ekstraklasie. Wcześniej grał m.in. w Paris Saint-Germain, a później - w Milanie. Jego ostatnim klubem było Fluminense - do jesieni 2015.
W reprezentacji Brazylii rozegrał 97 meczów i strzelił 33 bramki. W sobotę zszedł z boiska w 72. minucie.