Portugalska megagwiazda piłkarska wreszcie mogła wystąpić w barwach Al-Nassr. Kibice musieli odczekać trzy tygodnie, podczas których udało się uregulować braki formalne oraz odbyć karę nałożoną za zachowanie Cristiano Ronaldo jeszcze w Anglii.
Po efektownym sparingu z PSG z zeszłego tygodnia rzeczywistość saudyjskiej ligi wypadła wyjątkowo blado. Choć Ronaldo zagrał na najnowszym ligowym stadionie, a trybuny były pełne jak rzadko (22 862 widzów), to trudno mówić o porywającym debiucie. 37-letni Portugalczyk parokrotnie gubił piłkę przy próbie oszukania rywali, a piłkę miał raczej rzadko pomimo starań kolegów, by grać właśnie na swojego nowego kapitana.

Blisko strzelenia bramki Portugalczyk był na początku meczu, ale to nie jemu przypadło jedyne trafienie tego spotkania, z 31. minuty. Podanie od Abdulmajeeda Al Sulaiheema przeciął ten, który strzelał regularnie jeszcze przed przyjściem Ronaldo – Anderson Talisca. Kolejna próba Ronaldo z wolnego przeszła zdecydowanie nad poprzeczką.
Choć więcej goli nie było, to w drugiej połowie ofensywny tercet Al-Nassr zaczął współpracować ze sobą lepiej, prowadząc do kolejnych sytuacji strzeleckich. Bramki co prawda nie strzelił, ale doczekał się pochwał nawet od Taliski, którego po meczu pytano – a jakże – o nowego kolegę z drużyny.
"W światowym futbolu jest tylko jeden Cristiano Ronaldo i jesteśmy szczęśliwi, że mamy go u siebie. Osobowość Ronaldo pomogła mu zaadaptować się do drużyny" – mówił Talisca na antenie Saudi Sports Channel. Skromna wygrana Al-Nassr wystarczyła, by utrzymać pierwsze miejsce w tabeli saudyjskiej ligi. Rozegrawszy o mecz mniej, zespół z Rijadu ma punkt przewagi nad derbowymi rywalami, Al Hilal.