Mecz był rozgrywany w sesji wieczornej w Melbourne na korcie Rod Laver Arena. Pogoda w południowej Australii na tyle się poprawiła, że dach obiektu mógł być otwarty, a na trybuny dostawało się jeszcze zachodzące powoli słońce. Gorzej było w pierwszej części dnia, gdy Melbourne Park zostało zaatakowane przez ulewne deszcze i mecze toczyły się tylko na zadaszonych obiektach. Z tego względu przełożono na kolejny dzień mecz Mai Chwalińskiej.
Sabalenka zaczęła spotkanie ze Stephens bardzo pewnie i przy pomocy swoich potężnych uderzeń dominowała grę na korcie, wychodząc na prowadzenie 4:0 w pierwszym secie po dwóch przełamaniach. Niektórzy kibice mogli się wówczas spodziewać jakiegoś rekordu najszybszego zwycięstwa w historii turnieju, ale wówczas Białorusince przydarzył się krótki kryzys.
Oddała ona bowiem swojego gema serwisowego, potem uległa dobrze serwującej Amerykance, po czym znów dała się przełamać i mieliśmy już tylko 4:3. Sabalenka miała na tyle gorszy moment, że gdy wygrała ważną piłkę dała upust swoim emocjom i zmobilizowała się głośnym krzykiem. To najlepszy dowód, że zwycięstwo w tym spotkaniu wcale nie przyszło jej tak gładko.
W końcówce seta liderka rankingu znów przełamała jednak Stephens i spokojnie dojechała do mety pierwszej partii. W drugiej odsłonie wielkich emocji brakowało. Sabalenka dwukrotnie przełamała Amerykankę i w lekko ponad godzinę uzyskała awand do drugiej rundy.