Jako pierwsi w najlepszej czwórce rozgrywek zameldowali się zawiercianie, którzy pewnie wywiązali się z roli faworyta, dwukrotnie pokonując niemiecki SVG Lueneburg 3:0 i 3:1. Trudniejsze zadanie mieli jastrzębianie, którzy pierwsze spotkanie na wyjeździe z greckim Olympiakosem Pireus przegrali 2:3. W rewanżu musieli więc wygrać 3:0 lub 3:1, by awansować bez konieczności rozgrywania "złotego seta". Podopieczni trenera Marcelo Mendeza wykonali plan w stu procentach i zwyciężając 3:0 przypieczętowali awans do czwartego półfinału LM z rzędu.
Udało się bez złotego seta
Pierwszy set był przez większość czasu bardzo wyrównany. Kibice obejrzeli sporo walki nad siatką, wiele obron i… dziesięć (7-3) zepsutych zagrywek z obu stron. Prowadzenie się zmieniało, dopiero końcówka należała do miejscowych. Dwa ataki Tomasza Fornala i blok Łukasza Kaczmarka dały mistrzom Polski czteropunktową „zaliczkę” (23:19), której już nie wypuścili z rąk.
Rozpędzeni jastrzębianie po zmianie stron prowadzili 4:1, później jednak ryzykujący zagrywką rywale odrobili straty do 12:13 po dwóch „asach" Alena Pajenka. Popełniali też błędy, a gospodarze potrafili z tego skorzystać i utrzymywali dwu-, trzypunktową przewagę. W końcówce trener gości Andrea Gardini poprosił o dwie przerwy, ale nie zmieniło to losów seta. Tak jak w pierwszej odsłonie, grę zakończył atakiem Kaczmarek.
Mistrzowie Polski na pewno nie chcieli, by mecz trwał dłużej niż trzy sety. Zdecydowanie inny plan mieli przeciwnicy. Efektem tego było mnóstwo emocji, nerwów po greckiej stronie siatki, agresywnych zagrywek i mocnych ataków. Gospodarze wyszli na prowadzenie, ale nie potrafili „odskoczyć” na bezpieczny dystans. Kiedy atak Timothee Carle dał ekipie trenera Mendeza wynik 16:12, szkoleniowiec rywali zareagował wzięciem czasu. Po wznowieniu gry „asem” popisał się Norbert Huber, a po chwili kibice gospodarzy wstali, by obserwować decydujące akcje. Awans JSW przypieczętował atakiem Kaczmarek, znów bohater ostatniej akcji.
Polski półfinał, czyli będzie polski finalista
Ekipy z Zawiercia i Jastrzębia-Zdroju powalczą ze sobą o awans do wielkiego finału. Oznacza to, że polski zespół piąty kolejny raz zagra w wielkim finale LM.
Z rozgrywek w ćwierćfinale odpadł PGE Projekt Warszawa. Podopieczni trenera Piotra Grabana mieli najtrudniejszego przeciwnika z polskich ekip. Pierwsze spotkanie w Turcji przegrali z Halkbankiem Ankara 1:3, więc w rewanżu u siebie musieli wygrać 3:0 lub 3:1, a następnie triumfować także w "złotym secie". Warszawianie wykonali pierwszą część zadania, pewnie wygrali 3:0, jednak nie zdołali rozstrzygnąć "złotego seta" na swoją korzyść - przegrali 12:15.
Półfinałowym rywalem Halkbanku będzie włoska drużyna - zwycięzca rywalizacji Sir Sicoma Perugia (jej zawodnikami są Kamil Semeniuk i Łukasz Usowicz) z Vero Volley Monza. Pierwsze spotkanie wygrała ekipa z Perugii 3:1. Rewanż zostanie rozegrany w czwartek.