Polacy rozpoczęli gdańską imprezę od zwycięstwa 3:2 z Iranem, ale później ulegli 1:3 Kubie, a w sobotni wieczór przegrali 2:3 z Bułgarami. "Na pewno chcielibyśmy grać lepiej i wygrywać w Gdańsku mecze. Nikt nie lubi przecież przegrywać, ale taki jest sport. Na tym turnieju nie ma drużyn, o których można powiedzieć, że wygrywa się z nimi na stojąco" – powiedział Kochanowski.
Środkowy reprezentacji nie ukrywa, że drużyna nie gra może wyśmienicie, ale podczas tej imprezy trener Nikola Grbic sprawdza wiele wariantów i dużo rzeczy testuje. "Jest trochę zamieszania, jednak nie ma co się dziwić. Jesteśmy na takim, a nie innym etapie, czyli na początku drogi. Brakuje kilku zawodników, jest też kilku debiutantów, którzy muszą się z tym wszystkim delikatnie okrzesać" - dodał.
28-letni siatkarz nie szuka jednak tanich usprawiedliwień słabszej dyspozycji biało-czerwonych. "Nasza drużyna ma tyle jakości, że takie mecze możemy wygrywać. Tego na razie nie robimy i musimy przeanalizować dlaczego. Martwią przegrane spotkania, przegrane sety i popełniane przez nas błędy. Za wiele czasu, aby się poprawić w konkretnych elementach, nie mamy. Najbliższy czas musimy poświęcić na poprawę szczegółów, bo wiadomo, że przez tydzień, który pozostał do finału Ligi Narodów, koła na nowo nie wymyślimy" – zauważył.
W niedzielę o godz. 20:30, na zakończenie turnieju Polacy zmierzą się broniącą tytułu Francją.
"Francja jest drużyną o zdecydowanie większym potencjale niż Bułgaria, która zagrała dzisiaj naprawdę dobre zawody. Żeby się jutro jej postawić musimy wnieść się na wyżyny i wierzę, że jesteśmy w stanie zagrać dobre spotkanie. Nie mogę zagwarantować, że je wygramy, ale spodziewam się, że w ciągu 24 godzin zbierzemy się i skutecznie w niedzielę powalczymy" – stwierdził.
Niedzielnej konfrontacji Kochanowski nie traktuje jako rewanżu za ubiegłoroczny finał igrzysk olimpijskich. Uważa, że dużym błędem jest myślenie o tym, co było kiedyś.
"Dużym błędem jest także myślenie, co było w dwóch tegorocznych turniejach Ligi Narodów, a tym bardziej w poprzednim reprezentacyjnym sezonie. Tamta drużyna już nie istnieje, teraz mamy inny zespół i musimy na nowo szukać tożsamości. Nie wracamy myślami do tego, co już było, bo musimy patrzeć do przodu, a mamy postawione ambitne cele. O tym musimy myśleć, aby się do nich powoli zbliżać. Myślenie o przeszłości na pewno nie pomaga" – skomentował.
W polskim obozie cały czas podkreślają, że najważniejszą imprezą są mistrzostwa świata na Filipinach, które rozpoczną się 12 września. "Jestem przekonany, że w pewnym momencie naza drużyna załapie, jak ma wyglądać i grać. Musimy nabrać pewności siebie i okrzesać się sami ze sobą, bo jest to dopiero nasz trzeci mecz w takim zestawieniu. Nikogo nie trzeba uczyć grać w siatkówkę, ani każdego elementu po kolei, bo u nas, na tle innych zespołów, są zawodnicy wybitni. Musimy się trochę poukładać i znaleźć wewnętrzny spokój, dodać też cierpliwość i będzie dobrze" – podsumował.
