W nocy z niedzieli na poniedziałek zakończyła się pierwsza część Ligi Narodów. Biało-czerwone z bilansem dziewięciu zwycięstw i trzech porażek uplasowały się na czwartej pozycji. Zdaniem Makowskiego, polska reprezentacja w trzech turniejach zaprezentowała solidną siatkówkę.
"Nie ukrywam, że bardzo mi się podoba nasz zespół. Mamy duży potencjał nie tylko na teraz, ale i na przyszłość. Jest jeszcze parę zawodniczek, które mogą do tej drużyny dołączyć. Ta drużyna może być tylko lepsza. Na wszystkich pozycjach jest rywalizacja, a to tylko dobrze wróży przyszłości polskiej reprezentacji" - mówił były selekcjoner, a obecnie prezes Pałacu Bydgoszcz.
Jak dodał, trudno mieć zastrzeżenia do jakiegokolwiek elementu siatkarskiego rzemiosła.
"Dziewczyny bardzo dobrze radzą sobie w przyjęciu, a wydawało się, że po rezygnacji kilku czołowych zawodniczek, w tym elemencie może być nieco gorzej. Mamy też bardzo wysoki zespół, a to jest dużym atutem. Podoba mi się atmosfera w tym zespole, przynajmniej z mojej perspektywy z zewnątrz. Nie widziałem jakichś niezadowolonych twarzy, każda z zawodniczek dużo dostaje szans na grę i też każda z nich wnosiła na boisko coś nowego" - podkreślił.
Nie tylko kibice, ale też całe środowisko siatkarskie mogło mieć pewne obawy, jak będzie wyglądać gra polskich siatkarek po rezygnacji Joanny Wołosz. 35-letnia rozgrywająca była niekwestionowaną liderką biało-czerwonych, rok temu po igrzyskach w Paryżu oficjalnie zakończyła karierę reprezentacyjną.

"Myślę, że i na tej pozycji mamy wiele świetnych zawodniczek, bardzo dojrzałych i doświadczonych. Kasia Wenerska świetnie sobie radziła już wcześniej, gdy Asi Wołosz nie było na kadrze. Alicja Grabka z kolei potrafiła wykorzystać swoją szansę, jaką dostała od trenera Stefano Lavariniego. A przecież w odwodzie są jeszcze Marlena Kowalewska, Julia Nowicka i bardzo młoda Wiktoria Szewczyk, która wkrótce będzie atakować tę kadrę" – zaznaczył Makowski.
Polki w fazie zasadniczej Ligi Narodów przegrały tylko trzy mecze – z Turcją (2:3), Brazylią (1:3) i Japonią (1:3).
"Szkoda jedynie tego meczu z Japonią, bo byliśmy bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaka. Natomiast nie uważam, że to spotkanie nam w jakiś sposób nie wyszło. Japonki zagrały rewelacyjnie, to jakie piłki potrafiły wybronić po naszych atakach, to ręce same składały się oklasków" – ocenił były opiekun kadry.
Polska o półfinał zmierzy się z Chinami, choć długo wydawało się, że to Turczynki będą ćwierćfinałowym rywalem podopiecznych Lavariniego. Biało-czerwone pokonały Azjatki w pierwszym turnieju w Pekinie 3:1. Turniej finałowy odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie w dniach 23-27 lipca.
'Widziałem, że Azjatki mocno odmłodziły skład, nie wiem też do końca, w jakim zestawieniu przyjadą do Polski. Będzie to trudny rywal, ale jeśli zagrają w składzie podobnym do tego, co w meczu z nami w Pekinie, to na pewno będzie to łatwiejszy przeciwnik niż Turcja. Każda z tych reprezentacji, które awansowały do turnieju finałowego jest wymagająca. W Łodzi, grając na takim poziomie, jak przez całą rundę interkontynentalną, jesteśmy w stanie nawet wygrać Ligę Narodów" – podsumował prezes Pałacu Bydgoszcz.