Pierwszy set zaczął się bardzo wyrównanie i żadna z reprezentacji nie była w stanie wyjść na prowadzenie większą różnicą niż dwóch punktów. Akcje były bardzo długie, ponieważ bardzo dobrze spisywała się defensywa obu ekip, co nie do końca możemy powiedzieć o ataku.
Spośród Polek spore problemy ze skutecznością w pierwszym secie miała Olivia Różański, która regularnie obijała blok Turczynek lub nie trafiała w boisko. W efekcie słabej dyspozycji w końcówce pierwszej partii opuściła parkiet.
Turczynki zdominowały losy pierwszego seta w samej końcówce, gdy od stanu 19:18 zdobyły cztery punkty z rzędu i nie wypuściły już z rąk wysokiej przewagi. Stefano Lavarini wziął jeszcze czas i próbował przerwać serię rywalek, ale było już za późno, by odwrócić losy seta, którego reprezentantki Polski przegrały 21:25.
Przebieg drugiej odsłony był zupełnie inny, ponieważ Polki bardzo szybko wypracowały sobie wysoką przewagę. Kluczowe okazało się wejście na zagrywkę Martyny Czyrniańskiej przy stanie 9:8. Wówczas biało-czerwone korzystając z mocnego serwisu zdobyły aż cztery punkty z rzędu, w których bardzo duży wkład miały bloki Magdaleny Stysiak.
Chwilę później na zagrywkę weszła Alicja Grabka i przy jej serwisie Polki zdobyły aż pięć punktów z rzędu, a Turczynki były ewidentnie rozbite. Na tym etapie spotkania obaj trenerzy zamieszali nieco w składach, ponieważ losy drugiego seta wydawały się być przesądzone. W końcówce rywalki podjęły jeszcze walkę, ale ostatecznie to Polki wygrały do 25:18.
W trzecim secie na parkiecie dominował chaos i błędy po obu stronach. Zarówno Polkom, jak i Turczynkom, nagminnie zdarzały się niespodziewane błędy serwisowe, a także nieporozumienia. Przez to, że takie sytuacje miały miejsce w obu drużynach, przez większość seta wynik na tablicy oscylował wokół remisu, ale niestety w końcówce, podobnie jak w pierwszym secie, ponownie to nasze rywalki uciekły na kilka punktów i zbliżyły się do wygrania meczu.
Zupełnie inny przebieg miała czwarta partia, ponieważ w niej na początku dużo lepiej prezentowały się Turczynki, które wychodziły na trzypunktowe prowadzenie przy stanie 9:6 czy 13:10. Od tego momentu nastąpił jednak przełom w polskiej ekipie.
Na serwis weszła Dominika Pierzchała, która poprowadziła biało-czerwone do odwrócenia wyniku. Na zagrywce była aż siedem piłek z rzędu - od stanu 12:15 do 19:15 dla Polski. W trakcie tej serii świetną energię na boisko wniosła Paulina Damaske, której Polki zawdzięczają kilka punktów, a kapitalnym pojedynczym blokiem na środku popisała się Agnieszka Korneluk. Ten set nie mógł już się wymknąć podopiecznym Lavariniego, a to oznaczało tie break o zwycięstwo.
Niestety piąty set okazał się być koncertem gry Turczynek i jednocześnie festiwalem pomyłek po stronie Polek. Do zmiany stron doszło przy stanie 8:3 dla rywalek biało-czerwonych i z takich tarapatów było już wyjść niezwykle trudno. Nieudane przyjęcia i autowe ataki w końcówce tylko przyspieszyły triumf Turczynek 3:2.