Turczynki, choć mają na koncie już wiele sukcesów, po raz pierwszy w historii awansowały do finału mistrzostw świata. Do tej pory nie miały jeszcze nawet żadnego medalu tej imprezy, więc ta w Tajlandii już była dla nich wyjątkowa. Włoszki miały ogromne problemy w półfinale z Brazylijkami, ale zdołały awansować do meczu o złoto.
Spotkanie, podobnie jak mecz o brąz, miało różne fazy. Zaczęło się od wyrównanego pierwszego seta. Turczynki prowadziły 22:20, ale to Włoszki zamknęły seta 25:23. Druga odsłona to niespodziewanie dominacja outsiderek. Turczynki wygrały aż 25:13.
Trzeci set ponownie rozstrzygnął się w końcówce. Włoszki odskoczyły na 24:21, ale rywalki doprowadziły do remisu, jednak dwa kolejne punkty zdobyły faworytki (26:24). Czwarta odsłona znowu była znakomita dla Turczynek, bo były lepsze 25:19 i o wszystkim decydował tie-break.
Tam chłodniejsze głowy zachowały Włoszki, które wygrały pewnie 15:8 i zdobyły złoty medal mistrzostw świata, kontynuując serię meczów bez porażki. Po raz ostatni oficjalny mecz przegrały 1 czerwca 2024. Od tamtej pory nie znalazły pogromczyń (36 zwycięstw z rzędu), wygrywając dwukrotnie Ligę Narodów, mistrzostwo olimpijskie i mistrzostwo świata. Tutaj ogromne gratulacje należą się dla trenera Julio Velasco, bo zbudował znakomitą drużynę.
Znakomita w finale po stronie Turczynek była Melissa Vargas, która zdobyła 33 punkty. W zespole mistrzyń świata najwięcej "oczek" zdobyła Paola Egonu (22).