Ćwierćfinałowym rywalem polskich siatkarzy w mistrzostwach świata będzie niespodziewanie reprezentacja Turcji. Wyrastający na „czarnego konia” turnieju na Filipinach zespół, według biało-czerwonej kadry, „straszy” przede wszystkim zagrywką.
W sześciu spotkaniach Polski z Turcją w XXI wieku wszystkie wygrali biało-czerwoni, w tym w fazie interkontynentalnej tegorocznej edycji Ligi Narodów. Turecka reprezentacja prezentuje się jednak o wiele lepiej, niż jeszcze kilka miesięcy temu i jest obecnie w najlepszej formie w historii. Po raz pierwszy zagra w ćwierćfinale mistrzostw świata.
"Na pewno mają potencjał na granie bardzo dobrej siatkówki i myślę, że jedynym zaskoczeniem z ich strony jest to, że do tej pory utrzymują cały czas dobry poziom. Nie mają wielu momentów zawahania" – zauważył statystyk polskiej reprezentacji Mateusz Nykiel.
Polscy zawodnicy zwracają uwagę, że najsilniejszą bronią Turków jest zagrywka.
"Na pewno potrafią „kopnąć” z zagrywki, mają bardzo dobrego i doświadczonego atakującego, który rzadko się myli. Można go troszeczkę ograniczyć, jeżeli chodzi o punktowanie, ale nie da się go tak w zupełności wyeliminować. Ich słabą stroną może być przyjęcie, dlatego na pewno nasza zagrywka będzie kluczowa w tym spotkaniu" – zauważył przyjmujący Kamil Semeniuk.
"Uważam, że z nami generalnie zespoły rywali bardzo ryzykują na zagrywce, po prostu z tego względu, że gdy mamy przyjęcie pozytywne, to jest nas bardzo ciężko zatrzymać czy przełamać. Myślę, że Turcy mogą mieć podobną taktykę, tym bardziej że mają ku temu swoje argumenty, bo mają dobry, fizyczny zespół i kilku gości, którzy potrafią odpalić na zagrywce, więc będą to robić" – przyznał rozgrywający Jan Firlej.
Przed serwisem tureckich siatkarzy przestrzegał także statystyk w polskim sztabie.
"Myślę, że jest to drużyna przede wszystkim bardzo groźna na zagrywce. Oni dysponują bardzo ofensywnym i silnym serwisem. Bardzo podobna charakterystyka do drużyn, z którymi graliśmy, czyli do Kanady i Holendrów. Myślę, że to jest element, na który bardzo musimy uważać. Natomiast są jedną ze słabszych drużyn na tym turnieju, jeśli chodzi o przyjęcie. Bardzo dużo będzie się rozstrzygać w elemencie zagrywki i przyjęcia" – zaznaczył Nykiel.
"Bardzo ważne były dla nas te dwa poprzednie spotkania z Holandią i Kanadą. Już w meczu z Kanadą nasze przyjęcie wyglądało lepiej niż Holandią, ale cały czas moim zdaniem mamy rezerwy. Po fazie grupowej dokonaliśmy analiz, które pokazują, że drużyny, z którymi graliśmy w grupie i Kanada dysponują praktycznie takimi samymi zagrywkami, jeśli chodzi o prędkość, jak drużyny z turnieju finałowego Ligi Narodów czyli Brazylia, Włochy. To tylko pokazuje, że drużyny, które grają przeciwko reprezentacji Polski, ryzykują na zagrywce i liczą, że będziemy popełnić błędy" – dodał.
Nykiel zauważył, że najgroźniejsi będą tureccy skrzydłowi.
"Na pewno przyjmujący Efe Mandiraci jest tym, który będzie pomagał Adisowi Lagumdziji brać ciężar gry na siebie. Natomiast warto zwrócić uwagę też na środkowego Bedirhana Bulbula, bo to jest bardzo groźny środkowy, nie tylko jeśli chodzi o ofensywę: zagrywkę i atak, ale też blok. Turcy grają bardzo dobrze w bloku, dysponują imponującymi warunkami fizycznymi, więc na pewno musimy uważać" – powiedział statystyk.
Na skrzydłowych tureckiej reprezentacji zwrócił uwagę również rozgrywający polskiej reprezentacji.
"Uważam, że Turcja przyjechała naprawdę w dobrej formie na ten turniej. Naprawdę wyglądają dobrze, lepiej niż w Lidze Narodów. Mają bardzo silne skrzydła. Tak na pierwszy rzut oka, to mają trzech naprawdę mocnych skrzydłowych, na których będą opierać grę z nami. Dobrze też zagrywają. Poza tym to jest chyba najwyższy zespół na turnieju. Wydaje mi się, że średnią wzrostu mają najwyższą, więc uważam, że to naprawdę fizyczny zespół i ja bym ich wcale szybko tutaj nie skreślał" – ocenił Firlej.
Największą zmianą, jaka zaszła w reprezentacji Turcji pod wodzą nowego trenera Slobodana Kovaca, jest większa kontrola emocji. Wcześniej bardzo łatwo było wyprowadzić Turków z równowagi, przez co wpadali w serie błędów. Obecnie zdarza im się to niezwykle rzadko.
"Poczynili postępy w tym elemencie, natomiast spotkanie z Holandią pokazało, że problemy między sobą czy utrata koncentracji nadal występują. Pokazał to jeden z setów, w którym zaczęli się kłócić z sędziami i dyskutować z przeciwnikami po drugiej stronie siatki. Zaczęli popełniać proste błędy i było widać, że są momenty, kiedy patrzą krzywo na siebie i trener Kovac denerwował się, mocno też krzyczał na nich. Myślę, że wygląda to lepiej niż wcześniej, natomiast to nadal jest drużyna, którą w jakimś aspekcie mentalnym można złamać" – stwierdził Nykiel.
Ćwierćfinał biało-czerwonych z Turkami zaplanowano na środę o godz. 14 czasu polskiego. Wcześniej w meczu Włochów z Belgami wyłoniony zostanie półfinałowy rywal dla zwycięzcy tego starcia.