Oczekiwania przed startem mistrzostw świata w Filipinach były w Polsce ogromne – przyjechaliśmy tu co najmniej po medal, najlepiej po dojściu do finału. Rumunia miała być rozgrzewką, a cała faza grupowa formalnością dla najlepszej obecnie drużyny narodowej na świecie.
Sprawdź szczegóły meczu Polska – Rumunia
1:0. Trema faworytów? Przez chwilę ten set był przegrany
Pierwsze punkty przychodziły obu zespołom z trudem, a widowisko nie należało do porywających. Stykowy wynik nieoczekiwanie dał prowadzenie Rumunii, a w grze trzymali nas głównie Wilfredo Leon i Tomasz Fornal, próbując rekompensować zbyt liczne błędy Biało-Czerwonych. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana, gdy punktowy blok Fornala dał 19:17, jednak wciąż zbyt proste błędy utrzymywały Rumunię w grze.
Mało tego, blok na Fornalu dał rywalom piłkę setową (24:23) i nie była ona wcale ostatnia. Dumitru radził sobie z naszym blokiem i choć udało się wygrać piłkę setową, to ani pierwsza, ani druga czy czwarta nie chciały wejść. Co gorsza, sędzia przyznał wygraną 32:30 Rumunii i tylko challenge wymusił dalszą grę (nie było bloku w autowym ataku). Wreszcie Aciobanitei został zatrzymany, Kurek wywalczył piłkę setową, a Kochanowski serwisem po taśmie zaskoczył rywali i zamknął partię przy 34:32.
2:0. W drugim poszło już z górki...
Po aż dziewięciu zepsutych zagrywkach w pierwszym secie, Polacy mieli bardzo wiele do poprawy po przerwie. Zabrali się do roboty bardzo szybko – ograniczenie błędów własnych dało szybkie prowadzenie 5:2, po którym trener rywali sięgnął po czas. Nic mu to nie dało, przewaga Biało-Czerwonych tylko rosła, Nikola Grbić postawił na zmiany w składzie i trafił z wyborami, zwłaszcza Artura Szalpuka. Z bezpiecznym buforem Polacy grali luźniej i po asie Fornala było już 21:11! Na tym etapie doszło do lekkiego rozprężenia, jednak bez konsekwencji, zepsuta zagrywka rywali dała 25:15.
3:0. Kontrola już do końca
Po uspokojeniu sytuacji w drugiej części meczu Biało-Czerwoni nie dali się już strącić z kursu na zwycięstwo bez straty seta. Grbić bez obaw pozwolił pokazać się Kamilowi Semeniukowi czy Szymonowi Jakubiszakowi, a solidna gra wystarczyła, by trzymać prowadzenie. Po asie Leona było już 13:9, trener Rumunii wziął czas, ale na nic. Biało-Czerwoni punktowali skutecznie i Rumuni nie zdołali wrócić do meczu. Kurek po bloku dał 16:12 i choć Polacy kończyli tę akcję na cztery razy, to byli górą – tak wyglądał set, który dobiegł końca przy asie serwisowym Semeniuka, zamykając seta wynikiem 25:19.