Kędzierzynianie nie weszli zbyt dobrze w mecz, przegrywając inauguracyjną partię 21:25.
"To była ciężka przeprawa, a o godz. 20 nie gra się lekko. Do tego rywale bardzo dobrze zagrywali, ale przetrwaliśmy to i od drugiego seta graliśmy już z inną energią. To był naprawdę kawał widowiska, które na pewno mogło się podobać kibicom. Zostawiliśmy kawał "serducha" na boisku, a myślę, że ważnymi elementami był blok i zagrywka" – skomentował Szymura.
Dla Zaksy to czwarty tie-break w tym sezonie, w tym drugi wygrany, na sześć dotychczas rozegranych meczów.
"Mam nadzieję, że nie będziemy specjalistami od meczów pięciosetowych, bo nie wiem, czy nasze zdrowie wytrzyma. Myślę, że gdybyśmy lepiej zaczęli czwartą partię, to mecz mógłby się skończyć 3:1" – zauważył zawodnik z Kędzierzyna-Koźla.
Resoviacy, choć ich passa zwycięstw została przerwana i nie ma już w PlusLidze niepokonanego zespołu, nie robili dużej tragedii z porażki.
"Ciekawy, trudny mecz na dużych emocjach. Walczyliśmy do samego końca, ale się nie udało. Rywale lepiej zagrali końcówkę. Myślę, że nie ma co rozpaczać z powodu pierwszej porażki. Trzeba pracować dalej, bo już w sobotę kolejny bardzo trudny mecz z Zawierciem" – powiedział siatkarz rzeszowian Klemen Cebulj.
"Zawsze trzeba coś pozytywnego wyciągnąć z porażki, a tym jest zdobyty punkt, bo przecież przegrywaliśmy 1:2" – podsumował Słoweniec.
