Siedmiokrotny mistrz świata zanotował niechlubny rekord, nie stając na podium przez 20 kolejnych wyścigów – to najdłuższa taka seria w historii Ferrari. W klasyfikacji kierowców zajmuje dopiero szóste miejsce z dorobkiem 146 punktów, czyli o 64 mniej niż jego zespołowy kolega Charles Leclerc.
Po kolejnym nieudanym występie podczas Grand Prix Meksyku, gdzie otrzymał surową karę 10 sekund, pojawiły się plotki, że może zostać zastąpiony przez 20-letniego Brytyjczyka Olivera Bearmana, wychowanka Ferrari, który obecnie jeździ dla zespołu Haas.
Bearman, który w Meksyku zajął czwarte miejsce i zalicza udany debiutancki sezon, również uznał pogłoski o zastąpieniu Hamiltona za mało realne.
Hamilton powiedział: "Mam dość długi kontrakt. Zazwyczaj rozmowy o nowej umowie zaczynają się rok wcześniej. Na razie jestem daleko od takiego momentu".
Plotki wokół Hamiltona nasiliły się w trakcie burzliwego sezonu w Ferrari, w którym nie udało mu się ani razu stanąć na podium – wcześniej, przez 19 lat startów w F1, nigdy nie miał mniej niż pięć takich miejsc. Dodatkowo naciskał na zmiany w sposobie pracy Ferrari.
Spekulacje podsycały także niepewności dotyczące przyszłości szefa zespołu Freda Vasseura oraz niedawne odejście z Ferrari jego byłego inżyniera ds. osiągów Riccardo Corte.
W czwartek Hamilton szerzej wypowiedział się na temat swojego apelu do Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) o poprawę procedur nakładania kar, po kilku kontrowersyjnych incydentach w Meksyku.
Hamilton był jedynym z kilku kierowców, którzy przecięli trawę i wrócili na tor, a który został ukarany. Według niego brakuje jasności i przejrzystości w tych decyzjach.
"Myślę, że to właśnie część większego problemu z przejrzystością i odpowiedzialnością, a także z tajemnicą podejmowanych decyzji" - stwierdził.
"To kwestia, którą zdecydowanie trzeba rozwiązać i zrobić to za kulisami, ale nie wiem, czy są świadomi, jak ich decyzje mogą ostatecznie wpływać na kariery i decydować o mistrzostwie, co już widzieliśmy w przeszłości. Trzeba nad tym popracować".
