Bartosz Zmarzlik w tym roku po raz szósty został mistrzem świata na żużlu. 30-latek przyznał, że każdy tytuł smakował wyjątkowo. W poniedziałek w siedzibie firmy Orlen w Warszawie podsumował sezon i wręczył wyjątkowy prezent swojemu 11-letniemu kibicowi, któremu ukradziono motor.
Tegoroczny cykl Grand Prix był bardzo wyrównany. Zmarzlik wygrał w Landshut, Pradze i Manchesterze. Do końca rywalizował z Australijczykiem Bradym Kurtzem, który odniósł pięć zwycięstw - w Gorzowie Wielkopolskim, Malilli, Rydze, Wrocławiu i Vojens.
"Pierwsza runda od razu dała mi wiatr w żagle i pokazała, że jestem we właściwym miejscu i nadal mogę, bo zawsze jest znak zapytania, czy to uniosę. Każde zawody traktuje osobno. W każdych chcę dawać z siebie 100 procent. Tak było od pierwszej do ostatniej rundy" - oświadczył polski żużlowiec.
W klasyfikacji generalnej Zmarzlik zdobył 183, a Kurtz - 182 punkty.
"Jechał bardzo dobrze. Duże gratulacje dla niego. O to chodzi w tym sporcie, żebyśmy się emocjonowali zaciętymi pojedynkami. Myślę, że to był fajny, emocjonujący sezon Grand Prix. Frekwencja na stadionach była wysoka. Każdy chciał to przeżyć na żywo" - wspomniał Zmarzlik.
"Cały sezon kosztował nas wiele emocji i pracy. Dopiero zimą dochodzi do mnie to, co osiągnąłem, gdy na spokojnie mogę wszystko przeanalizować i przemyśleć. To cieszy i daje motywację na kolejne lata. Żeby to zrozumieć należy przeżyć podobne rzeczy. Trudno opisać, jak to smakuje. W kluczowych momentach głowa i umysł wyłączają się w niesamowity sposób" - dodał.
13 września walka o złoto toczyła się do ostatniego wyścigu Grand Prix w Vojens. W finale emocje sięgnęły zenitu. Kurtz jako pierwszy w historii wygrał piąty turniej GP z rzędu, ale bardziej szczęśliwy był Zmarzlik, który zdobył czwarte z rzędu i łącznie szóste mistrzostwo świata. Polak zrównał się tytułami z takimi legendami, jak nieżyjący już Nowozelandczyk Ivan Mauger i Szwed Tony Rickardsson, który wręczył mu trofeum.
"Każda walka o MŚ jest trudna. Każda minuta spędzona w Grand Prix na torze była wyzwaniem. W ostatnich 30 sekundach człowiek się wyłącza. Ciało i umysł pracują jak zakodowane. Trzeba wykonać wiele pracy na treningach, żeby w kluczowych momentach pewne rzeczy robić automatycznie i prawidłowo. Lubię to uczucie. Często wizualizuję wyścigi, żeby być przygotowanym na każdy scenariusz" - przyznał sześciokrotny mistrz świata.
"Oglądałem to wielokrotnie i nadal czuję dreszcze. To dla mnie bardzo ważne momenty, które będą mi towarzyszyły do końca życia. Fajnie jest móc robić takie rzeczy. To uczucia nie do opisania. Warto zachęcać dzieci do pracy i wiarę w marzenia. Ich realizacja smakuje wyjątkowo" - kontynuował.
Rywalizacja z Kurtzem dodatkowo nakręca Zmarzlika.
"Trzeba odpierać te ataki. To jest motywujące. Nikt nie będzie czekał i niczego w życiu za darmo nie dostanę. Tym bardziej w sporcie. Poprzez rywalizację nawzajem podnosimy swoje umiejętności. Każdy z sześciu tytułów smakuje wyjątkowo. Zdobycie każdego z nich nie było łatwe. Ciężko na nie pracowałem. Zimą brakuje mi tego uczucia i nakręcam się, żeby zrobić to jeszcze raz" - wyznał.
Licencję żużlową Zmarzlik zrobił 15 lat temu. Wówczas nie spodziewał się, że w wieku 30 lat będzie tak utytułowany.
"Gdy byłem dzieckiem, nie miałem jeszcze licencji i startowałem w miniżużlu, to zapytali mnie, jakie mam marzenia. Już wtedy mówiłem, że chcę być mistrzem świata. Za mną bardzo długa droga. Kolejne cele stawiałem sobie wraz z rozwojem sytuacji po zdobyciu pierwszego tytułu. Taki scenariusz brałbym w ciemno" - oznajmił.
Zmarzlik rywalizuje w Grand Prix od 2016 roku i już dziewięć razy był na podium klasyfikacji generalnej. Ma w dorobku sześć złotych, dwa srebrne i brązowy medal.
"Gdy wszedłem do Grand Prix ciążyła na mnie presja. W każdym roku stawiają przede mną kolejne wyzwania" - stwierdził.
Jeśli Zmarzlik po raz siódmy zostanie indywidualnym mistrzem świata, to będzie absolutnym, samodzielnym rekordzistą.
"Na razie skupiam się jeszcze na 2025 roku. Myśli o kolejnym sezonie odkładam na później. Chcę być tu i teraz oraz nie tracić radości ze ścigania. Do końca września, czy nawet początku października, będę miał jeszcze dużo pracy" - podkreślił.
Patryk Dudek w piątek zdobył złoty medal żużlowych mistrzostw Europy i uzyskał też prawo startu w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Oprócz niego stałymi uczestnikami mistrzostw świata będą trzej inni Polacy - Zmarzlik, Dominik Kubera i Kacper Woryna.
"Patryk ma świetny sezon. Zawsze się cieszę, gdy Polacy wygrywają i jest nas wielu w światowej czołówce. Dobrze się znamy. Nie rozmawiamy o animozjach gorzowsko-zielonogórskich. Skupiamy się na sobie" - skomentował Zmarzlik.
W młodości wielkim wzorem dla Zmarzlika był Tomasz Gollob. Obecnie to on stał się autorytetem dla młodych ludzi.
"Zauważyłem, że pochodzi do mnie młodzież i zadaje bardzo trafne pytania. To bardzo ciekawe życiowe doświadczenie. Wciąż jestem dość młody i każdego roku doświadczam czegoś nowego" - powiedział Zmarzlik.
W 2019 roku Zmarzlik został trzecim Polakiem, po Jerzym Szczakielu i Tomaszu Gollobie, który wywalczył tytuł indywidualnego mistrza świata. Gollob sześć razy stał na podium. W czołowej trójce byli też Jarosław Hampel, Krzysztof Kasprzak, Dudek i Maciej Janowski.
"Najpierw było tylko trzech polskich mistrzów świata. Następnie byłem pierwszym Polakiem z dwoma tytułami mistrza świata. Później zaczęto mi wyznaczać nowe cele. Sześć triumfów to jest rekord. Cały czas wyznaczany jest dla mnie nowy próg. Cieszę się, że ludzie ode mnie wymagają i oczekują sukcesu. Chyba nie marzyłem, żeby w wieku 30 lat być w tym miejscu, w którym jestem. Nadal kocham jeździć i się ścigać. To dla mnie największe szczęście, że mogę robić to, co kocham. Dopóki starczy mi sił, to wciąż będę się udoskonalał" - zadeklarował.
W lipcu ktoś ukradł busa, w którym znajdował się motocykl i kombinezon 11-letniego Jakuba Godziny, który trenuje jazdę na żużlu. Zniknął nawet kask z autografem Zmarzlika, którego chłopak jest wielkim fanem. Policja odnalazła samochód, ale bez sprzętu. Historia ma jednak pozytywne zakończenie.
Firma Orlen zafundowała chłopcu nowy motocykl. W poniedziałek Kuba odebrał sprzęt i spotkał się ze Zmarzlikiem, który podarował mu również kask ze swoim podpisem.
"Przebieram nogami, żeby odpalić ten motor. Nie spodziewałem się tego, że Bartosz Zmarzlik i Grupa ORLEN podarują mi motocykl" - przyznał Kuba.
"Mieliśmy już okazję się poznać. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkamy się na torze. Usłyszeliśmy o tej sytuacji. Zareagował mój partner i sponsor - ORLEN. Powiedziałam, że to świetna inicjatywa i warto pomóc" - wyjaśnił Zmarzlik.