Więcej

Maja Chwalińska dała z siebie wszystko, ale Switolina wygrywa w Radomiu

Zaktualizowany
Maja Chwalińska dała z siebie wszystko, ale Switolina wygrywa w Radomiu
Maja Chwalińska dała z siebie wszystko, ale Switolina wygrywa w RadomiuFoto Olimpik/NurPhoto/Shuttersto / Shutterstock Editorial / Profimedia
Maja Chwalińska weszła za Magdę Linette w ostatniej chwili, ale dała z siebie wszystko. 23-latka zafundowała Elinie Switolinie męczarnie w pierwszym secie, choć dla widzów był to kawał tenisowego widowiska. Druga partia to już popis bardziej doświadczonej faworytki, która wygrywa mecz z Polską w Radomiu 7:6(4), 6:3. O szczegółowym wyniku zdecyduje mecz deblowy, który może być istotny w ostatecznym rozrachunku.

Po porażce Katarzyny Kawy w pierwszym pojedynku, drugi piątkowy singiel Mai Chwalińskiej (121. WTA) i Eliny Switoliny (18. WTA) miał jeszcze większy ciężar gatunkowy. 30-letnia gwiazda z Odessy musiała być uznawana za faworytkę przeciwko 23-letniej Polce z Dąbrowy Górniczej, ale tenis nie takie niespodzianki widywał.

Sprawdź szczegóły meczu Chwalińska – Switolina

Pięć setboli Chwalińskiej, Switolinie wystarczyły trzy

Mniej utytułowana z zawodniczek nie zamierzała niczego w tym meczu oddawać za darmo, już w pierwszym gemie szukając przełamania. Najpierw lobem – break point obroniony. Również za drugim razem Ukrainka oddaliła zagrożenie, ale wygrana wymiana Polki przy siatce i autowe uderzenie oznaczało utratę podania. Chwalińska imponowała wyborami, które raz za razem zaskakiwały Switolinę. Testowany był instynkt Ukrainki i jej cierpliwość, zmienność rytmu i zagrań wyraźnie ją frustrowały. Odrobiła stratę, ale i szybko straciła podanie na rzecz Polki. Odrobiła raz jeszcze, tym razem do zera, po czym jako pierwsza obroniła gema na 3:2. 

Koniec walki Chwalińskiej? Nic z tych rzeczy. Maja obroniła się do zera, a siódmy gem miał już wszystko. Od 40:0 dla Ukrainki doszliśmy do break pointa dla Polki, a potem kolejnego. Po instynktownej obronie pod samą siatką, po świetnym passing shocie doczekała się autowej piłki Eliny. Po 10 gemach wciąż mecz był grany na żyletki. Nieoczekiwanie Chwalińska przełamała na 6:5 i mogła serwować na seta. Najpierw przyszło jej zgasić break pointa, później aż pięć piłek setowych ratowała Ukrainka i doprowadziła do tie-breaka. W nim szybko uzyskała przewagę mini breaka, później drugiego i z czterech piłek setowych rywalki Polka zatrzymała tylko dwie. Mimo to obie zawodniczki przez blisko 90 minut zaoferowały widzom wielką tenisową ucztę!

Drugi set już jednostronny

Po wyniszczającym pierwszym gemie Switolina była cała mokra, musiała prosić fizjoterapeutę i należało się spodziewać szybszych gemów. Tak też było, w drugim secie zaczęło się od wyraźnej przewagi serwujących w czterech gemach. Piąty nie ułożył się po myśli Chwalińskiej, która nie mogła dostroić podania (pierwsze szwankowało od początku meczu), a Ukrainka wykorzystała pierwszą okazję na przełamanie. 

Następnie wyszła na sucho na prowadzenie 4:2 i dopiero na tym etapie meczu jej przewaga była już wyraźna. Switolina była szybsza, jej wybory lepsze i w pół godziny wywalczyła piłkę meczową. Grała już swobodnie i sięgała po wygraną, gdy Chwalińska zaliczyła serię czterech punktów z rzędu, przełamując rywalkę w zupełnie nieoczekiwanym momencie. Niestety, przy swoim podaniu Polka nie wywalczyła już choćby punktu. Choć przegrała, to z głową podniesioną wysoko, bo takiej walki przeciwko Switolinie się nie spodziewaliśmy. Jak przyznała Switolina w wywiadzie, "wielkie uznanie dla Mai, grała niesamowity tenis" i nie ma w tych słowach przesady.

Dwa mecze singlowe oznaczają wygraną Ukrainek jeszcze przed trzecim, deblowym starciem polskich i ukraińskich tenisistek. Jego wynik może okazać się bardzo istotny dla ostatecznej punktacji w radomskim turnieju kwalifikacyjnym Billie Jean King Cup

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen