To były głęboko niepokojące chwile podczas turnieju WTA 250 w kolumbijskiej Bogocie. Brytyjska tenisistka Francesca Jones (129. WTA) upadła na ziemię, gdy serwowała na pozostanie w meczu przeciwko Julii Rierze (157. WTA) w ich środowym meczu, przy stanie 6:2, 5:7, 5:3 dla Argentynki. Tenisistki były wówczas na korcie już prawie dwie i pół godziny.
Młoda zawodniczka, urodzona w 2000 roku, upadła i lekarze, jej zespół oraz przeciwniczka natychmiast ruszyli do pomocy. Po kilku minutach opuściła kort na wózku inwalidzkim. Zdjęcia obiegły sieć.
Sama Jones uspokoiła później wszystkich, wyjaśniając, że miała problem z sercem prawdopodobnie związany z wysokością 2640 metrów, na jakiej znajduje się Bogota. W każdym razie zostanie ona poddana dalszym badaniom.
"Po wygraniu turnieju w Brazylii w niedzielę, nasza podróż trwała ponad 24 godziny, z minimalnym odpoczynkiem i regeneracją po długim tygodniu. Bogota jest znana ze swojej wysokości i często potrzeba kilku dni, aby się przystosować" - powiedziała Jones na Instagramie. "W meczu ciężko pracowałam, aby dać sobie szansę na rywalizację, próbując przyzwyczaić się do warunków, ale stopniowo zaczęłam to udczuwać; niewyraźne widzenie ostatecznie doprowadziło do upadku, bez żadnych skurczów".
Jones powiedziała, że przeprowadzono kilka badań, które wykazały, że jej "serce pracowało trochę za ciężko", ale nie miało to długoterminowego wpływu na jej zdrowie. Jones dodała, że nie przed meczem nie mogła dokonać typowego rozruchu i rozgrzewki z powodu deszczu, więc mogło dojść do skumulowania kilku okoliczności.
Francesca Jones jest również znana w cyrku ze swojej niesamowitej determinacji: jako dziecko lekarze powiedzieli jej, że nie powinna grać w tenisa, ponieważ cierpiała na dysplazję, która spowodowała, że urodziła się z bez dwóch palców u rąk i trzech u nóg. Mimo to Jones kontynuowała grę, osiągając wyniki na poziomie międzynarodowym. 30 marca ubiegłego roku wygrała turniej ITF W75 w Vacaria w Brazylii.