Więcej

Musetti pokazał, że jest prawdziwym wojownikiem w zwycięskim boju z De Minaurem

Lorenzo Musetti odnosi wielkie zwycięstwo podczas ATP Finals.
Lorenzo Musetti odnosi wielkie zwycięstwo podczas ATP Finals.REUTERS/Guglielmo Mangiapane

Włoch Lorenzo Musetti jako ostatni pojawił się na ATP Finals i był bliski, by jako pierwszy odpaść z turnieju, ale dzięki wsparciu kibiców z Turynu dokonał niezwykłego powrotu z samego dna, pokonując Alexa de Minaura 7:5, 3:6, 7:5 we wtorek.

Po świętowaniu ze swoim zespołem zwycięzca napisał na kamerze telewizyjnej wiadomość: "fino alla fine" – po włosku "do końca" – to hasło używane przez Juventus, klub piłkarski, któremu Musetti kibicuje, i które idealnie oddaje jego występ.

Musetti nie zakwalifikował się do ATP Finals po porażce z Novakiem Djokoviciem w Atenach w sobotę, ale otrzymał szansę debiutu, gdy Serb wycofał się z rywalizacji.

Nie miał wiele czasu na regenerację przed poniedziałkową porażką 3:6, 4:6 z ubiegłorocznym finalistą Taylorem Fritzem, a już we wtorek musiał ponownie wyjść na kort, wiedząc, że przegrana oznacza eliminację.

Musetti wygrał pierwszego seta, nie dopuszczając do żadnego break pointa, a w drugim secie miał De Minaura pod presją już na początku, jednak Australijczyk zdołał się wybronić i doprowadził do decydującego seta.

Pojedynek z Djokoviciem trwał prawie trzy godziny i był trzecim trzysetowym meczem Musettiego w zeszłym tygodniu w Atenach. Trzeci set z De Minaurem wydawał się już ponad siły, gdy Australijczyk objął prowadzenie 2:0.

"Naprawdę miałem problemy fizyczne, bo Alex podniósł poziom i intensywność gry, a ja nie mogłem znaleźć rozwiązania" - przyznał Musetti.

Włoscy kibice głośno dopingowali Musettiego przy każdym wygranym punkcie, a nawet przy tych przegranych, jak wtedy, gdy De Minaur wytrzymał 31-uderzeniową wymianę, utrzymał serwis i wyszedł na prowadzenie 5:3.

Musetti popisał się efektownym uderzeniem między nogami, ale De Minaur, upadając do tyłu, zdołał zdobyć punkt i obaj zawodnicy padli na kort.

Wydawało się, że Musetti stracił swoją szansę, ale wygrał kolejne cztery gemy i sięgnął po zwycięstwo, bijąc się w pierś po wygranych, dramatycznych punktach i zagrzewając do dopingu publiczność, która nie potrzebowała dodatkowej motywacji.

"Jestem wojownikiem" - powiedział Musetti. "Bardzo poprawiłem się pod względem mentalnym i cały czas przekraczam własne granice, bo w każdym meczu gram z najlepszymi zawodnikami. Na końcu, dzięki wielkiemu sercu i ogromnej pasji do tej gry, nie wiem skąd, ale zacząłem czuć się lepiej, grać lepiej, a wsparcie kibiców jest niesamowite".

Przed Musettim kolejne wyzwanie – w czwartek zmierzy się z liderem rankingu Carlosem Alcarazem, gdzie znów musi wygrać, by pozostać w grze przeciwko zawodnikowi, który ma na koncie dwa zwycięstwa.

Jedno jest pewne – nikt nie opuści Inalpi Areny przed czasem, odkąd Musetti pokazał, co naprawdę znaczy "do końca".

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen