Jeśli coś w zakończony weekend nie udało się Mai Chwalińskiej (158. WTA), to tylko pogoda. Zawodniczka z Dąbrowy Górniczej w sobotę nie mogła rozegrać półfinałowego pojedynku przeciwko Leolii Jeanjean (162. WTA) właśnie z powodu warunków atmosferycznych.
Zrobiła to więc w niedzielę i udało jej się zrewanżować na Francuzce za porażkę z 2022 roku. Do tego w bardzo dobrym stylu, kończąc pojedynek w równo 80 minut. Przez pierwszego seta przeszła jak burza, wykorzystując trzy z czterech break pointów i wygrywając 6:0. W drugim niewiele wolniej wyszła na 5:1 i dopiero wtedy jej rywalka zdołała wygrać dwa swoje gemy z rzędu. To musiało jej wystarczyć, Chwalińska wygrała półfinał 6:0, 6:3.
Mniej niż dwie godziny odpoczynku musiało jej wystarczyć przed meczem finałowym. W nim przeciwniczką była 25-letnia Szwajcarka Ylena In-Albon (342. WTA). To pierwsze bezpośrednie spotkanie obu tenisistek, w którym Chwalińska pozwoliła na jeszcze mniej i zanotowała wygraną 6:1, 6:2 po 72 minutach. Tak zwieńczyła serię pięciu wygranych meczów z zaledwie jednym straconym setem i pierwszy raz w karierze wygrała turniej rangi WTA 125.
Z brazylijskiego Florianopolis 23-latka wywozi jednak więcej niż jedno trofeum, ponieważ w piątek triumfowała także w deblowej drabince MundoTenis Open, o czym pisaliśmy po zwycięstwie.
W deblu seria wygranych meczów jest jeszcze bardziej okazała, ponieważ do czterech rund rozegranych we Florianopolis (w parze z Laurą Pigossi) dołożyła trzy wygrane mecze w Buenos Aires. Tam Chwalińska występowała w duecie z Katarzyną Kawą i Polki w finale poradziły sobie z Mayaer Sherif oraz… Laurą Pigossi, późniejszą partnerką 23-latki.
Maja Chwalińska od poniedziałku osiągnie najwyższe w karierze 128. miejsce w rankingu WTA. Awans na 227. pozycję zanotuje także Katarzyna Kawa, która w Florianopolis odpadła w ćwierćfinale, a tydzień temu grała w finale w Buenos Aires.