Mecz, który zakończył się już po północy w środę, długo nie układał się po myśli 38-letniego Francuza. Monfils przegrał dwa pierwsze sety, a poza tym po jednej z akcji z impetem uderzył w panel reklamowy. Opatrzono mu rękę, kolano i plecy, ale nie przeszkodziło mu to spędzić na korcie jeszcze trzy i pół godziny.
Pytany na konferencji prasowej, czy pod presją gra mu się lepiej, stanowczo zaprzeczył.
"Nie, naprawdę nie lubię takich sytuacji. Co prawda jakoś sobie w nich zazwyczaj radę, ale to nie znaczy, że czuję się komfortowo" - powiedział pochodzący z Paryża zawodnik.
Jednocześnie Monfils odniósł 40. singlowe zwycięstwo we francuskiej lewie Wielkiego Szlema, czym wyrównał krajowy rekord w tzw. erze open, który również należy do Noaha.
"Wygrałem już tutaj 40 meczów? Bo tak długo gram, to na pewno dlatego..." - skomentował z uśmiechem półfinalista French Open z 2008 roku, którego kolejnym przeciwnikiem na kortach im. Rolanda Garrosa będzie rozstawiony z numerem piątym Brytyjczyk Jack Draper.