Według wszelkich znaków rywalizacja tych dwóch talentów będzie definiować kolejne lata w światowym tenisie. W niedzielę na korcie Court Philippe-Chatrier naprzeciw siebie stanęli Jannik Sinner (1. ATP) i Carlos Alcaraz (2. ATP). Hiszpan bronił trofeum sprzed roku i wygrał cztery ostatnie oficjalne mecze z Włochem, a mimo to wracający do szczytu formy Sinner był uważany za nieznacznego faworyta.
Sprawdź szczegóły meczu Sinner - Alcaraz w finale French Open
Przewaga Sinnera dopiero na finiszu seta
Włoch z pewnością szukał rewanżu za porażkę w półfinale przed rokiem, ale już w pierwszym gemie musiał bronić trzy break pointy po świetnym czytaniu gry przez Carlitosa. Dropszot i minięcie dały Carlitosowi dwa break pointy również w trzecim gemie, jednak reakcja Włocha była nie do powstrzymania. Zgarnął gema, rozrzucając Hiszpana raz za razem.
Choć obaj utrzymywali podania, to wyraźnie "większy" na korcie był Alcaraz. Dyktował tempo, miał wyraźnie lepsze pierwsze podanie i bardziej niebezpieczny return, nie wspominając o tradycyjnej już przewadze w głębi kortu. Dlatego to on w czwartym gemie objął prowadzenie, gdy Sinner dał się przełamać pokaźnym autem. Włoch wrócił jednak w kolejnym gemie, nie pozwalając na ucieczkę.
Na 4:3 wyszedł już bezbłędnym gemem, miał nawet szansę na 5:3 po bekhendzie Alcaraza grzęznącym w siatce, ale nic z tego, Hiszpan się obronił. Przy kolejnej okazji nie powtórzył tego wyczynu, z pozoru kontrolowana wymiana w dziesiątym gemie skończyła się otarciem siatki i autem Hiszpana na wagę przełamania, a więc i seta na 6:4.
Nieudana próba powrotu Alcaraza
Stracona pierwsza partia wyraźnie siedziała w Alcarazie po powrocie do gry. Nie zagroził Sinnerowi, za to w swoim pierwszym gemie uginał się pod returnem Włocha i w końcu pękł – z jednym punktem na koncie wyrzucił piłkę i było 0:2. Dołek stał się boleśnie wyraźny – Hiszpan podejmował złe decyzje, wydawał się zagubiony.
Na 1:3 obronił się z kłopotami mimo prowadzenia 40:0 i przez dłuższy czas najwyżej dotrzymywał kroku Włochowi. Zwrot przyszedł dopiero w dziewiątym gemie, gdy Carlitos zaryzykował i wyszedł na 30:0 przy podaniu Jannika. To rozgrzało trybuny. Włoch wyrównał, ale oddał w końcu pierwszego break pointa w secie Carlitosowi i nieznacznym autem podłączył go do prądu przełamaniem. 22-latek momentalnie odzyskał pewność w uderzeniach, wyrównał i 5:5 było momentem próby dla Sinnera. Wszedł bardziej agresywnie i w kluczowej wymianie lobem zgasił ambicje Hiszpana, by punkt później mieć 6:5 na koncie.
Tie-break okazał się nieunikniony i pierwsze piłki szły na konto serwujących. Genialne zwieńczenie wymiany piłką odchodzącą do linii dało mini breaka Sinnerowi, a błąd Hiszpana umożliwił mu serwowanie po seta. Alcaraz odrobił część straty i efektowna gra budziła ryk na trybunach. Ostatnie słowo należało do Włocha, który posłał kątową piłkę nie do obrony, wychodząc na 2:0 po dwóch godzinach i 14 minutach.
Sinner w końcu stracił seta
Hiszpan jeszcze nigdy nie wrócił po stracie dwóch setów, Włoch z kolei parł po triumf w Paryżu bez straconej choćby jednej partii. Potwierdził to gładkim przełamaniem Alcaraza. O punktach decydowały centymetry, a precyzja już trzeci set z rzędu była po stronie Jannika. Wicelider nie zamierzał jednak odpuszczać, odrobił stratę i przy gromkich owacjach zaczął straszyć faworyta. Zgaszony Sinner dopuścił do break pointa i przegrał wyniszczającą wymianę na 1:3. Rytm nadawał 22-latek, a zmuszony do biegania Włoch nie zdołał zatrzymać go przed prowadzeniem 4:1.
Tyrolczyk obronił się na 2:4, ale w siódmym gemie wydawał się gasnąć: nie ruszał do piłek, na twarzy pojawił się grymas. Set wydawał się stracony w dziewiątym gemie, gdy Alcaraz miał już tylko wyserwować sobie wygraną. Nic z tego, Sinner z kamienną twarzą kontrował i krosowym forhendem wymusił błąd na wagę przełamania na 4:5. Powrót? Nic z tego, to był ostatni punkt Sinnera – stracił podanie do zera i tym samym pierwszego seta w turnieju!
Piłki mistrzowskie obronione, Carlitos wrócił!
Czwarty set oznaczał czwartą godzinę meczu, dlatego przetrwanie kondycyjne bez spadku jakości wydawało się kluczowe. Tymcasem obaj zawodnicy wciąż potrafili czarować długimi wymianami i pozostawali nieugięci przy podaniu. Sinner miał wprawdzie break pointa w trzecim gemie, ale bez szans na wykorzystanie.
W czwartym obaj zawodnicy zaserwowali ucztę widzom i dopiero w siódmym zapachniało problemami Alcaraza. Sinner dropszotem wyszedł na 30:0 przy serwisie rywala, po chwili miał break point i potężnym returnem wymusił błąd Carlitosa, przełamując na sucho. Przekonująco potwierdził przełamanie i znalazł się o gema od pierwszego triumfu w Paryżu.
Szala była już jednoznacznie przechylona, Hiszpan tracił punkty przy swoim podaniu i przy 0:40 musiał bronić trzech piłek mistrzowskich. Zrobił to! Mało, on genialną piłką na skraj linii kortu obronił swojego gema na 5:4, a Sinnerowi zadrżała ręka: dwoma autowymi forhendami ułatwił przełamanie powrotne na 5:5! Jakby dla dodania filmowej dramaturgii, Sinner poprawił błędnie wywołany aut i oddał punkt Alcarazowi uciekającemu na 6:5.
Znów konieczny był tie-break, w którym Hiszpan natychmiast stracił serwis, by odrobić stratę parę minut później i dwoma asami wypracować przewagę, powiększoną błędem Sinnera. Z 2-0 zrobiło się 2-4, Włoch zmalał w oczach i wyrzucił piłkę na 3-6, by pozwolić Carlitosowi na popisową wymianę zamykającą seta!
Kolejny powrót w piątym secie i super tie-break
Na starcie piątego seta Sinner wydawał się wypompowany. Fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie stał się cieniem Alcaraza i dał się przełamać, nie nawiązując rywalizacji w drugim gemie. Dopiero trzecim otworzył swoje konto, jednak przewaga 22-latka wydawała się nie do podważenia. Set toczył się na jego warunkach, rozrzucając próbującego dotrzymać kroku Włocha niemiłosiernie. Nawet mając dwa break pointy na 2:2 Sinner nie był w stanie odrobić straty i pękł: cisnął rakietą o ziemię.
Lider rankingu w kontrowersyjnych okolicznościach stracił szansę na break pointa (sugerował błąd sędziowski przy serwisie Alcaraza), ale nie dał się wybić z rytmu. Zebrał siły, podniósł poziom, obronił gema do zera, by szukać przełamania. Nie udało się w ósmym gemie, więc ponownie błyskawicznie zamknął swoje podanie 4:5, by podjąć ostatnią próbę zatrzymania Carlitosa serwującego po mistrzostwo. Zaczęło się świetnie: miał 30:0, a po chwili wydarł break pointa genialną odpowiedzią na dropszota Alcaraza i złamał Hiszpana!
Przy stanie 5:5 byle błąd mógł przesądzić o tytule. Dopiero na przewagi Sinner wyrwał 6:5, by pod siatką uzyskać przewagę nad Alcarazem i ponownie być o dwie piłki od triumfu. Po niesamowitych punktach Hiszpan obronił się, a więc super tie-break! Doskonałą wymianą i mini breakiem rozpoczął go Hiszpan, by uciec na 4-0 błyskotliwą akcją przy siatce. Carlitos uciekał dalej, wymuszając kolejne błędy, a na 7-0 odjechał perfekcyjną piłką po linii. W szóstej godzinie taka jakość musiała dać wygraną i wygrane podania Włocha nie mogły już odwrócić losu.
Hiszpan minięciem zamknął mecz trwający ponad 5,5 godziny! Zawodnicy rozegrali blisko 400 punktów i dołożyli ogromny argument zwolennikom teorii, że rywalizacja Sinnera z Alcarazem będzie definiowała kolejne sezony w tenisie. Przypomnijmy: Hiszpan obronił trzy piłki mistrzowskie i pierwszy raz w karierze odrobił stratę dwóch setów. Pozostaje niepokonany w finałach Wielkiego Szlema, a pierwszej porażki doznał Jannik Sinner.