Możemy powiedzieć, że Lois Boisson nie pozwoliła, aby to wydarzenie zrobiło na niej wrażenie. Dzięki odporności i poświęceniu udało jej się pokonać rozstawioną z numerem "6" Mirrę Andriejewą w dwóch setach (7:6(6), 6:3). Jest pierwszą francuską zawodniczką, która dotarła do półfinału French Open od czasu Marion Bartoli w 2011 roku. To ogromne osiągnięcie dla zawodniczki, która "celuje w tytuł".
Boisson grała z sercem od pierwszych punktów, ale potrzebowała kilkudziesięciu minut, aby znaleźć swój rytm i jak najlepiej zarządzać wymianami. Jakość returnu Rosjanki, pomimo wysokiego odsetka pierwszych uderzeń w pierwszych dwóch gemach, zaniepokoiła Francuzkę.
Zawodniczka z numerem 6 prowadziła grę, pokazując wszystkie swoje zalety jako kontr-gracz na każde z długich, mocnych uderzeń przeciwniczki. Przede wszystkim Boisson, która była bardzo zdenerwowana, wydawała się nie być w stanie wykorzystać kilku dobrze wykonanych punktów, które zdenerwowały Andriejewą, dokonując złego wyboru, gdy stanęła przed faktem dokonanym przy siatce. Ale jeden punkt zmienił cały scenariusz pierwszego seta... i meczu.
22-latka uratowała seta przy stanie 5:3, co dało jej pewność siebie, by wrócić i utrzymać się przy piłce (5:4). A potem Boisson sama narzuciła swój los. Grała znacznie lepiej i z większym zaangażowaniem, wykorzystując zdenerwowanie Mirry, które stopniowo narastało. Przypominamy, że jesteśmy przy podaniu Rosjanki, a 361. tenisitka na świecie absolutnie musi przełamać, aby wrócić do meczu. I dokładnie to robi po niewymuszonym błędzie przeciwniczki (5:5).
Mając pierwszego seta w kieszeni (6:5), postanowiła poradzić sobie z Andriejewą, która serwowała, aby powrócić do równowagi, zdobywając ją swoim forhendem. Rosjanka była na linach, a sytuacja była napięta, ale Rosjanka doprowadziła do tie-breaka. Po 1 godzinie 20 minutach walki i ciężkim tie-breaku, Lois Boisson wygrała pierwszego seta 7-6(6).
Ale na tym wyczyn się nie skończył: pierwszy set dodał Francuzce skrzydeł i pomimo skomplikowanego początku drugiego seta, z utratą serwisu (0:3), Lois Boisson wygrała sześć gemów z rzędu. Przy stanie 3:1 przełamała Andriejewą. Po dziewiątym podwójnym błędzie Rosjanki przy stanie 15-40 zdołała objąć prowadzenie (4:3). I wreszcie, przy podaniu Rosjanki, wygrała mecz.
Andriejewa była zirytowana, a Boisson nie mogła w to uwierzyć, rzucając się na ziemię na korcie centralnym. To był niesamowity wyczyn: po pokonaniu numeru 3 na świecie, a następnie numeru 6, Francuzka zagra w półfinale z Coco Gauff w czwartek.