W rywalizacji bezpośredniej Iga Świątek (2. WTA) prowadziła przed tym meczem 5-1 i wygrała wszystkie cztery ostatnie spotkania. Jednak Lindy Noskovej (21. WTA) nie można było lekceważyć. Po pierwsze, Polka jest w trudniejszym momencie kariery niż przy poprzednich okazjach, a po drugie – nigdy nie spotkały się na mączce.
Sprawdź szczegóły meczu Świątek – Noskova
Polka wykorzystała słabsze momenty Noskovej
Już pierwsze gemy pokazały, że raszynianka nie może liczyć na spacerek, a jej błędy będą wykorzystywane. Nieco szczęśliwie Polka obroniła swojego gema i zdołał wywrzeć presję na rywalce. Wygrana walka przy siatce dała Świątek przełamanie, na które Noskova zareagowała wzorcowo, odrabiając natychmiast. Wprawdzie dwa break pointy udało się zgasić na 40:40, ale Czeszka wywalczyła i wykorzystała trzeciego, wychodząc następnie przy swoim podaniu na 3:2.
Efektowna bitwa na bekhendy dała Polce wyrównanie i udało się pójść za ciosem w siódmym gemie. Wtedy serwis Noskovej nieco osłabł, co skończyło się tylko jednym wygranym punktem i przełamaniem na korzyść Świątek. 20-latka ponownie chciała odpłacić Idze, błąd forhendowy Polki pomógł wywalczyć break pointa, ale trzy kolejne punkty padły łupem Polki na 5:3. Noskova odbudowała pewność w dziewiątym gemie, zgarniając go na sucho, i szukała powrotu przy serwisie Świątek. Obroniła piłkę setową, obroniła drugą (przy obu doskonale rozegrała punkty!), ale do trzech razy sztuka! Po 47 minutach Polka objęła prowadzenie 6:4.
Znakomite returnowe wejście wiceliderki rankingu zaowocowało błyskawicznym przełamaniem, a po obronie swojego podania Świątek prowadziła już 2:0. Czeszka odpowiedziała pokazem siły i nie była już zagrożona, zresztą kolejne gemy były domeną podających.
Z punktu widzenia 20-latki to był niemały zgryz: szukała sposobu na napoczęcie Polki, a jego brak wyraźnie zaczynał ją frustrować. W siódmym gemie błąd podwójny i spuszczona głowa były sygnałem dla Świątek, że Noskova straciła rytm. 23-latka ruszyła i błyskawicznie wydarła kolejne przełamanie na 5:2, zbliżając się do zamknięcia meczu. Świetny serwis nie zawiódł, po godzinie i 18 minutach było po wszystkim.
