Hubert Hurkacz (21. ATP) po rozczarowującym występie podczas Australian Open, gdzie odpadł już w drugiej rundzie, spadł w rankingu ATP do trzeciej dziesiątki po raz pierwszy od czterech lat. Jego rywal Flavo Cobolii (34. ATP) również ma swoje problemy, bo w 2025 roku zagrał łącznie cztery mecze i żadnego z nich nie wygrał. Dodatkowo miał bilans 0-2 w bezpośrednich spotkaniach z Polakiem.
Były problemy ze sprzętem, ale nie było problemów z wygraniem seta przez Hurkacza
Pierwszy set rozpoczął się od czterech pewnie wygranych gemów przez serwujących. W piątym mieliśmy dłuższą przerwę z powodu zawieszenia systemu, który automatycznie wywołuje auty, a dodatkowo jeszcze Flavo Cobolii poprosił o doktora. Po tym czasie lepiej do gry wrócił Polak i utrzymał swój serwis, prowadząc 3:2.
Włoch miał problemy przy swoim serwisie i podwójnym błędzie serwisowym oglądaliśmy break pointa. Pierwszego Włoch obronił, ale przy drugim sobie nie poradził, co sprawiało, że Hubi odskoczył z wynikiem.
Hurkacz nie domknął meczu tak łatwo, bo przy stanie 5:3 musiał bronić break pointa, ale wyszedł z tego zwycięsko, kończąc mecz udanym forhendem.
Jeszcze lepszy drugi set i pewne zwycięstwo Hurkacza
Już w pierwszym gemie drugiego seta Hurakcz miał swoją szansę na przełmanie rywala, ale Cobolli zdołał obronić podanie na początku. To co nie udało się w pierwszym, dokonało się w trzecim gemie, kiedy po świetnej akcji Polak przełamał przeciwnika, obejmując prowadzenie 2:1.
Hurkacz pilnował przewagi, a w szóstym gemie zaczęły się coraz większe problemy Włocha, który nie krył swojej złości. Przy stanie 4:2 Hubert zyskał dwa kolejne break pointy. Przy pierwszym zagrał w siatkę, ale podczas drugiej zagrał rewelacyjny return i ponownie przełamał przeciwnika.
Hubert znakomicie serwował i po godzinie i 16 minutach awansował do drugiej rundy w Rotterdamie. Polak zagrał bardzo dobre spotkanie, posłał siedem asów, nie dając się przełamać ani razu. Jego kolejnym rywalem będzie Jiri Lehecka lub Alexei Popyrin.
Wynik meczu:
Hubert Hurkacz (8) - Flavio Cobolli 6:3; 6:2.