Hubert Hurkacz (31. ATP) i Jakub Mensik (21. ATP) do tej pory mieli okazję tylko raz spotkać się ze sobą na korcie. Miało to miejsce podczas Australian Open w 2024 roku i wtedy w pięciosetowym boju lepszy był Polak. Czech w Rzymie nie stracił jeszcze seta, a "Hubi" w trzeciej rundzie stoczył mecz na pełnym dystansie z Marcusem Gironem.
Wojna na serwisy w pierwszej partii. Hurkacz obronił trzy piłki setowe i wygrał w tie-breaku
Spotkanie rozpoczęło się od pewnie wygranych gemów przez serwujących. Po 13 minutach gry było 2:2, a obaj świetnie serwowali. Hurkacz na tym etapie miał już trzy asy, a jego rywal dwa. Brakowało długich wymian, tenisiści szybko kończyli akcje i było 3:3 bez break pointów. Nad kortem wisiały ciemne chmury, ale na szczęście deszczu nad Campo Centrale nie było. Rozegranie ośmiu gemów zajęło zaledwie 25 minut i wciąż był remis.
W dziewiątym po błędzie Mensika było 0-30, a po źle rozegranej akcji i uderzeniu w siatce pojawiły się dwa break pointy dla polskiego tenisisty. Żadnego z nich nie wykorzystał, a za moment Czech objął prowadzenie 5:4. Hurkacz zaczął dobrze, prowadził 30-0, ale po podwójnym błędzie zrobiło się 30-30, a za moment Hubert musiał bronić piłki setowej. Łącznie Mensik miał trzy okazje na zakończenie pierwszej partii, ale Polak wyszedł z tej opresji i było 5:5.
Ostatecznie nie oglądaliśmy żadnych przełamań i losy seta rozstrzygnęły się w tie-breaku. Rozpoczął się on źle dla Polaka, bo szybko rywal zyskał mini breaka, co dało Czechowi prowadzenie 2-0. Kolejne punkty zdobył jednak Hurkacz, co sprawiło, że na zmianę stron schodził z prowadzeniem 4-2. Po przerwie Hubert posłał asa i był blisko triumfu. Mensik wyrwał presję, bo doprowadził do stanu 5-4, a za moment był remis po błędzie Polaka. "Hubi" zdołał wygrać dłuższą akcję, co dało mu piłkę setową, przy której pomylił się rywal i po 57 minutach gry zapisał pierwszą partię na swoje konto, posyłając w niej dziewięć asów. Rywal odpowiedział pięcioma.
Deszcz przerwał grę na początku seta, a później Mensik przełamał Hurkacza
Na samym początku drugiej partii zaczęło kropić na Super Tennis Arena, ale gra była jeszcze kontynuowana. Hurkacz wygrał pierwszego gema, ale w drugim spotkanie zostało wstrzymane przy stanie 40-40, bo padało już coraz mocniej. Po blisko piętnastominutowej przerwie tenisiści wrócili na kort i Polak musiał bronić break pointa. Zrobił to świetnie, posłał trzy wygrywające serwisy i było 2:1.
Niestety w siódmym gemie doszło do przełamania na korzyść Czecha. Hubert przy break poincie posłał piłkę poza linię końcową, co sprawiło, że Mensik mocno przybliżył się do wygrania drugiej partii. Jakub serwował po zwycięstwo w secie przy stanie 5:4 i mimo problemów zdołał utrzymać podanie i losy meczu musiał rozstrzygnąć decydujący set.
Od początku trzeciego seta było nerwowo, a przy stanie 1:1 Hurkacz łącznie musiał bronić trzech break pointów, ale wyszedł z tego obronną ręką i utrzymał podanie. Mensik pewnie doprowadził do remisu i miał 30-15 przy serwisie Polaka, ale ten zaczął świetnie serwować i wyszedł na prowadzenie 3:2. Niestety w szóstym gemie przy stanie 40-15 dla Czecha ponownie mieliśmy przerwę w grze z powodu opadów deszczu.
Na wznowienie starcia trzeba było poczekać prawie trzy godziny. Po krótkiej rozgrzewce lepiej do gry wrócił Hurkacz, który szybko doprowadził do stanu 4:3. Czech nie zamierzał się poddawać, doszło do kolejnej wymiany ciosów.
Ósmego gema Mensik wygrał do zera, ale w kolejnym znów lepszy okazał się Polak. Obaj zawodnicy sprawiali sobie nawzajem problemy potężnymi serwisami, doprowadzając do stanu 6:6. W tie-breaku Czech znów wykorzystał moc podania, obejmując prowadzenie 3:0. Zaczęła się wojna nerwów. Hurkacz najpierw odrobił straty, po kolejnym asie wygrywał już 5:4, ale Czech nie dawał za wygraną. Przy stanie 5:5 popełnił jednak podwójny błąd serwisowy. Z tego "prezentu" skorzystał Hurkacz, który backhandem zakończył spotkanie, wygrywając 7:5 i cały mecz 2:1.
Tym samym wyrównał swoje osiągnięcie sprzed roku w Rzymie. Jego następnym rywalem będzie zwycięzca z pary Tommym Paul (nr 11.) - Alex De Minaur (7.).