Jedyny dotąd raz spotkały się 15 miesięcy temu i wówczas górą była Wiktoria Azarenka (54. WTA), która w piątek szukała swojego 30. w karierze zwycięstwa na rzymskiej mączce. Magdalena Fręch (25. WTA) zaczęła sezon słabo, ale jej szanse przeciwko białoruskiej weterance nie wyglądały wcale źle.
Sprawdź szczegóły meczu Fręch – Azarenka w Rzymie
Wyczekane zwycięstwo w pierwszym secie
Start spotkania był nieco przewrotny, ponieważ Fręch od kontroli nad pierwszym gemem szybko dopuściła do równowagi, a rywalka drugim krosowym bekhendem wywalczyła break point. Łodzianka zdradziła emocje podwójnym błędem i straciła gema, ale momentalnie weszła na drogę do odrobienia straty. Świetnym minięciem wywalczyła 40:0 i choć dopiero za trzecim razem, to stratę odrobiła.
Kolejne gemy break pointów nie dostarczały, za to widzowie oglądali elegancki, czysty i solidny tenis. Sporo było długich wymian, w których skuteczne pierwsze podanie i potężny bekhend Azarenki zderzały się z nieustępliwością Polki. W dziewiątym gemie minimalny aut Fręch przy kątowej piłce dał Białorusince szansę na kluczowe przełamanie. 27-latka momentalnie poprawiła się uderzeniem w linie, przeszła kolejną wymianę i przy siatce wydarła 5:4. Dwa kolejne gemy zainkasowały serwujące, a w dwunastym tie-break był już w zasięgu wzroku. Nieoczekiwanie Azarenka wypuściła kolejne punkty i z 40:15 i błędem podwójnym dała piłkę setową Polce. Weronika obroniła się raz, lecz następnie wyrzuciła piłkę, a kolejnym mocnym returnem Polka zmusiła Azarenkę do nieznacznego błędu i zgarnęła seta!
Fręch lepiej wyszła z dołka w drugim
Drugi set zaczął się niemal jak deja-vu z pierwszego. Start Polki był szorstki i straciła podanie, by chwilę później mieć komfortowe 40:0 przy podaniu Białorusinki. Raz Azarenka się obroniła, ale Fręch minęła ją forhendem i i odrobiła stratę. Sęk w tym, że kolejne gemy nie przyniosły poprawy w grze serwujących. Poziom gwałtownie falował, gra się rwała i dopiero w piątym gemie Polka powinna była jako pierwsza pewnie obronić podanie, mając 40:15. Błędy kosztowały ją sporo nerwów, ale dwa świetne serwisy dały jej obronę.
Dopiero po 35 minutach padł pierwszy gem dla podającej, a Azarenka była już wyraźnie zmęczona i sfrustrowana. Tym bardziej opłacały się zmiany kierunku i zmuszanie dawnej liderki rankingu do biegania. Po sześciu gemach Polka miała już 4:2 z trzema przełamaniami, gdy rywalce kończyło się paliwo. Swoje podanie łodzianka obroniła pewnie, a precyzja Azarenki pozwoliła jej obronić honorowego, pierwszego gema w drugim secie.
W dziewiątym gemie tenis Fręch wciąż nie oszałamiał, lecz pechowe zagranie weteranki dało pierwszą piłkę meczową przy 40:30. Nie skorzystała. Przyjęła dyktando rywalki, która nie musiała biegać, bo precyzja i siła uderzeń rozrzucały Polkę po korcie. I przełamała na ostatniej prostej, choć pozostała "na musiku" przy serwisie. Miała już 30:0, ale brakowało sił, trzy kolejne punkty Fręch dały drugą piłkę meczową, przy której siatka zatrzymała bekhend Azarenki, dając wygraną 7:5, 6:4 po dwóch godzinach i siedmiu minutach.
Drugą rywalką Polki w Rzymie będzie Qinwen Zheng (8. WTA), która chwilę wcześniej zdołała rozstrzygnąć swój mecz z Olgą Danilović (33. WTA). Chinka nie oddała nawet seta Serbce, zwyciężając 6:1, 6:4. Dotąd Magdalena Fręch grała z Zheng dwukrotnie, wygrywając na trawie i przegrywając na twardym korcie. A jak będzie w pierwszym starciu na mączce? Odpowiedź już w ten weekend!
