Wimbledon 2022 – wtedy jedyny raz spotkały się na korcie Iga Świątek (2. WTA) i Jana Fett (153. WTA). Chorwatka zdołała wówczas ugrać raptem trzy gemy. Teraz obie zawodniczki są w zupełnie innym miejscu. Fett właśnie poradziła sobie z medalistką z Paryża Donną Vekić (20. WTA) i rozgrywa ciekawy, choć mieszany sezon. Za to Polka rozpoczęła rozgrywki nie najlepiej, teraz wraca po przerwie i powszechnym oczekiwaniem stało się, że na mączce w Stuttgarcie zasygnalizuje powrót do walki o najwyższe cele. Liczyło się zatem nie tylko zwycięstwo, ale i styl, w jakim Chorwatka miała zostać pokonana.
Sprawdź szczegóły meczu Jana Fett - Iga Świątek
Przekonujący, choć nie idealny start
Początek meczu pokazał, że serwis nie jest optymalnie skalibrowany, ale Świątek spokojnie obroniła pierwszego gema. Bez dłuższych wymian punkty wpadały na tablicę szybko, konsekwentnie na konto serwujących. To zmieniło się w czwartym gemie, w którym dwie wyrzucone piłki Chorwatki pozwoliły Polce przejąć inicjatywę i przełamać rywalkę do zera. 28-latka zareagowała mocnym returnem, jednak stan 30:30 był ostatnim, co ugrała, zanim Polka wyszła na 4:1.
Polka szukała szybkiego zamknięcia seta i błędy rywalki ułatwiały zadanie, jednak Fett obroniła cztery break pointy w szóstym gemie, w czym Polka jej pomogła, zwłaszcza nieudanym atakiem drajwem spod siatki. Niewymuszone błędy zdarzały się po obu stronach, faworytka lepiej sytuację wykorzystywała. Dlatego Polka dopiero w ósmym gemie ponownie zaatakowała serwis Chorwatki, tym razem otrzymując od niej dwie piłki setowe. Choć Fett obroniła się, to chwilę później przegrała seta błędem podwójnym.
Dołek w drugim secie i zwycięski marsz
Podobnie jak pierwszy set zaczął się dla Polki mało optymalnie, w drugim pojawiły się spore problemy w otwierającym gemie, którego Świątek wypuściła z rąk po jednym obronionym break poincie. Próbę szybkiego odrobienia straty Fett zgasiła dwoma punktowymi serwisami, wychodząc na 2:0. Z tej przewagi wkrótce nic nie zostało, gdy Polka obroniła swojego gema, a podwójny błąd rywalki dał naszej zawodniczce 40:0 na przełamanie, a świetny return nie dał Chorwatce szansy obrony.
Wyrównanie to nie był ostatni krok, przeciwnie. Raszynianka obroniła swoje podanie, ograbiła z gema Chorwatkę i maszerowała dalej, by zgarnąć piątego gema z rzędu. Błędy po stronie Polki wciąż były, ale i sama potrafiła je odpracować, i Jana Fett pozostawała postacią drugoplanową. W ósmym gemie 28-latka miała ogromny problem z uratowaniem gema i przedłużeniem meczu. Kolejnym błędem podwójnym znalazła się w sytuacji 15:40. Uniosła presję przy obronie pierwszego break pointa, fantastycznie ogrywając Polkę. Przy drugim - kolejny błąd podwójny zamknął mecz.
Przewaga Świątek w pierwszym teście na stuttgarckiej mączce nie podlegała wątpliwości, ale i rywalka - przy najwyższym szacunku - ułatwiła zwycięstwo grą na granicy ryzyka, która okazała się bardzo kosztowna. Fett nie zamierzała okazywać faworytce respektu, co dało jej przełamanie i właśnie ten moment, na początku drugiego seta, pokazał wyraźną złość Igi w trudnej sytuacji. Zareagowała modelowo, ale liczby nie kłamią - to nie był wybitny mecz. Obyśmy oglądali już tylko lepsze, teraz czas na ćwierćfinał, a w nim Emma Navarro lub Jelena Ostapenko, zatem poziom pójdzie w górę.
