Więcej

Hurkacz walczył dzielnie, ale również poległ. Polacy przegrali finał United Cup

Zaktualizowany
Świątek nie dała rady fenomenalnej Gauff. Polacy przegrywają w finale United Cup
Świątek nie dała rady fenomenalnej Gauff. Polacy przegrywają w finale United CupBRETT HEMMINGS/GETTY IMAGES ASIAPAC/Getty Images via AFP
Hubert Hurkacz robił co tylko mógł, by doprowadzić do wyrównania w finale United Cup przeciwko Stanom Zjednoczonym, ale przegrał z Taylorem Fritzem 4:6, 7:5, 6:7(4). A skoro wcześniej Iga Świątek poległa w starciu z Coco Gauff 4:6, 4:6, to Polacy nie mają już szans na zwycięstwo.

Show Hurkacza bez happy endu

Hubert Hurkacz był pod ścianą już przed startem swojego meczu - musiał wygrać, by dać Polsce szanse na zwycięstwo. Zaczęło się nieciekawie, bo mecz toczył się bardzo szybko - serwis, return, ewentualnie jeszcze jedno lub dwa odbicia i po sprawie. W takich warunkach obaj zawodnicy wygrywali swoje gemy serwisowe do stanu 2:2, ale wtedy Amerykanin przełamał Polaka. 

Stało się to zaskakująco łatwo, biorąc pod uwagę siłę i jakość podania, którym dysponuje najlepszy polski tenisista. Fritz jednak nie wyglądał na kogoś pod wrażeniem tych umiejętności, a do tego sam odwdzięczał się mocnymi serwisami i Hurkacz miał ogromne trudności z walką w gemach serwisowych rywala. W 34 minuty set dojechał do końca, nie było już żadnych break-pointów, a Stany Zjednoczone były o seta od wygrania United Cup. 

Druga partia również przebiegła pod dyktando serwujących, ale jednak mieliśmy w niej więcej emocji, dłuższych wymian oraz przede wszystkim brak szybkiego przełamania, które ustawiłoby losy tej części gry. 

Hurkacz bronił break-pointa już w pierwszym gemie, a później w siódmej odsłonie drugiego seta grał na przewagi przy swoim serwisie, ale wciąż dzielnie sie trzymał i nie pozwalał Fritzowi być już myślami przy ceremonii odbierania tytułu. Druga część drugiego seta przyniosła też sporo bardzo efektownych, długich wymian, które kończyły się albo wolejami spod siatki, albo wymianami na małej przestrzeni, gdy obaj zawodnicy znajdowali się na środku kortu. Większość z nich wygrywał Hurkacz, co na pewno dodawało mu rozpędu, a nieco hamowało jego rywala. 

Potwierdzenie tego zobaczyliśmy w dwunastym gemie, gdy przy stanie 6:5 dla Hurkacza serwował Fritz. Polak najpierw zagrał winnera forhendem w narożnik kortu, po chwili poprawił kończącym behkendem w drugi narożnik, a do tego Amerykanin trafił w siatkę i mieliśmy trzy piłki setowe dla Polaka. Partia skończyła się dość efektownie, bo Hurkacz miał furę szczęścia - piłka po jego zagraniu dotkęła taśmy i spadła tuż obok siatki po stronie Fritza. Szybkie przeprosiny i euforia radości - Polacy wrócili do gry!

W trzecim secie utrzymywała się dotychczasowa tendecja - nikt nie oddawał swoich gemów serwisowych, ale utrzymywał się też poziom gry z drugiego seta. Spotkanie było kapitalne, a publika zagrzewała do boju obie reprezentacje. Hurkacz złapał swój charakterystyczny luz, w trakcie którego po prostu bawi się tenisem. W jednym przypadku złapał return forhendem przy maksymalnym zasięgu i posłał go w sam narożnik kortu - Fritz nawet nie ruszył. W innym dobiegając do siatki aż się przewrócił, by tylko odbić piłkę, ale zagrał dzięki temu taki skrót, że wygrał punkt w pozycji leżącej. 

Show trwało, a mimo elektryzujących wymian doszło do tie-breaku, w którym wszystko musiało się rozstrzygnąć. Polak prezentował się dobrze, praktycznie się nie mylił, a gdy to robił, to przez podejmowane ryzyko, ponieważ był na fali. Koncówkę lepiej rozegrał jednak Fritz, który ostatecznie przy swoich serwisach przypieczętował zwycięstwo Stanów Zjednoczonych. Polacy znów zaszli bardzo daleko w United Cup, ale znów nie wystarczyło to do wygranej. 

Gauff zatrzymała Świątek

Najpierw na kort w Sydney wyszły czołowe singlistki obu reprezentacji. Pierwszy set przebiegał falami i obie zawodniczki miały w nim swoje momenty. Zaczęło się od lepszej gry Gauff, która nie tylko wygrała na początek meczu swoje podanie, ale także od razu przełamała Polkę, która popełniała dość nietypowe dla siebie niewymuszone błędy, którymi oddawała punkty rywalce. Wtedy jednak szybko wzięła się do odrabiania strat, świetnie wykorzystywała return, grała dużo agresywniej i szybko zrobiło się 3:2 dla raszynianki. 

Amerykanka nie dawała jednak łatwo za wygraną i wtedy znów tendencja pierwszego seta się zmieniła. Świątek znów straciła podanie, a Gauff wyszła na prowadzenie 4:3. Wydawało się, że wszystko zmierza do tie-breaka, zwłaszcza gdy Polka prowadziła 30-15 przy stanie 5:4 dla rywalki. Wtedy jednak znów pojawiły się błędy w grze drugiej zawodniczki światowego rankingu, choć oczywiście wynikały one z wysokiego poziomu gry Amerykanki. Świątek dopuściła do break-pointa zagraniem bekhendem w siatkę, a potem powtórzyła ten błąd przy zagraniu forhendem i na prowadzenie w setach wyszły Stany Zjednoczone. 

O grze obu zawodniczek w pierwszym secie najlepiej opowiedzą jego statystyki - Gauff wygrała go nie posyłając żadnego kończącego zagrania. Miała jednak tylko dziewięć niewymuszonych błędów, a Świątek aż 19. 

Drugi set to wejście na absolutne wyżyny kobiecego tenisa i widowisko na kapitalnym poziomie. Cztery pierwsze gemy zostały pewnie wygrane przez serwujące zawodniczki, ale w piątym zobaczyliśmy już wielkie emocje. Po długiej akcji, w której obie rywalki miały swoje szanse, Świątek wyszła z opresji i w wielkim stylu zystała break-pointa, po którym była naładowana energią. Do tego w piłce o przełamanie Gauff zagrała zły skrót, do którego Polka dobiegła i wyszła na prowadzenie dzięki skutecznemu bekhendowi. 

Mogło się wydawać, że była liderka rankingu nie wypuści już takiej okazji na doprowadzenie do remisu w meczu, ale w ósmym gemie, w którym Polka serwowała na 5:3, Amerykanka grała kapitalnie. Przez cały mecz była niezwykle skoncentrowana i nie pokazywała żadnych emocji. Weszła na swoje najwyższe obroty, była bardzo trudna do przejścia w defensywie i trafiała odważne zagrania w ataku. Odrobiła straty przełamania i doprowadziła do stanu 4:4. 

Dwa gemy później trzecia zawodniczka w światowym rankingu przy serwisie Polki miała już dwie piłki meczowe. Pierwszej nie wykorzystała uderzając w siatkę, ale przy drugiej prezent podarowała jej Świątek, która popełniła piąty tego dnia podwójny błąd serwisowy. W tak banalny sposób dopełniło nam się więc to świetne spotkanie, po którym Amerykanie wyszli na prowadzenie.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen