Spotykały się na korcie już dwukrotnie i dotąd Magdalena Fręch (33. WTA) nie ma na koncie choćby seta. Nic dziwnego, że trzecia rakieta świata była zdecydowaną faworytką w meczu trzeciej rundy US Open również Coco Gauff (3. WTA) była pewniaczką bukmacherów, o amerykańskich kibicach nie wspominając.
Sprawdź szczegóły meczu Fręch – Gauff w Nowym Jorku
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami, od zdecydowanej przewagi Gauff nad łodzianką. Choć serwis Amerykanki nie był równie mocny jak czasami pokazywała, to Polka nie atakowała go równie mocno jak niektóre zawodniczki. A że 21-latka jest znana z szybkości na korcie, była tez bezlitosna pod siatką. Efekt? 3:0 dla Amerykanki po przełamaniu. Trochę nieoczekiwanie Magdalena Fręch wróciła do gry po przełamaniu powrotnym w piątym gemie, by wyrównać na 3:3.
Niestety, w falującym meczu „górka” po stronie Amerykanki przyszła w kolejnych trzech gemach, gdy była kompletnie niezagrożona przy swoim serwisie, a łodzianka musiała obronić trzy break pointy w ósmym gemie. Mimo świetnego serwisu błąd Polki kosztował ją stratę seta, bo o odrobieniu drugiego przełamania nie było mowy mimo długich i zaciętych wymian.
Polka obroniła się z pewnymi kłopotami w pierwszym gemie, korzystając z braku dokładności rywalki. Choć Coco wciąż nie pokazywała znanej z jej gry agresji, to dobrze planowała wymiany i Polkę przełamała w trzecim gemie do zera, po świetnym rajdzie do siatki i podwójnym błędzie Fręch.
Widać było, że łodzianka nie ma sposobu, a próby bardziej ryzykownej gry kończyły się albo zatrzymaniem przez taśmę, albo autami. Jak się okazało, pierwszy gem drugiego seta był jedynym wygranym przez Polkę, która nie skorzystała nawet z podarowanego break pointa (dwa podwójne i aut Coco) w szóstym gemie. Choć trudno to pisać, to widać było, że Coco Gauff nie musiała w tym meczu wspinać się na wyżyny.
