Wraz z eliminacją Kamila Majchrzaka w singlu i pechowym meczem Jana Zielińskiego w deblu, polskie szanse podczas tegorocznego Wimbledonu gwałtownie spadły w niedzielę. Tym ciekawszy wydawał się wieczorny pojedynek Zielińskiego z jego partnerką, Su-Wei Hsieh.
Sprawdź szczegóły meczu 1/8 finału miksta
Powstrzymany powrót w pierwszym secie
Obrońcy tytułu sprzed roku o ćwierćfinał rywalizowali z wyraźnie faworyzowaną parą z USA, Evanem Kingiem i Taylor Townsend, czwartą parą turnieju. Pierwszy set przebiegał szybko przy zachodzącym nad Londynem słońcu, gdy po trzech gemach return Tajwanki dał pierwszego break pointa. Minimalny aut Kinga w krótkiej wymianie zapewnił 3:1.
Pierwsza szansa na odrobienie straty przyszła przy 4:2, gdy Hsieh wyszła z opresji serwisem, a po zgaszeniu dwóch break pointów Zieliński nie zostawił Kingowi miejsca na reakcję pod siatką i było 5:2. Amerykanie nie tylko obronili swoje podanie, ale szybko uzyskali 40:0 przy serwisie Zielińskiego. Dwie punktowe zagrywki nie wystarczyły, błąd podwójny podłączył faworytów do gry. Nie zdołali doprowadzić do wyrównania po wymuszonych błędach, w 31 minut było 6:4.
Gdyby nie ten błąd Zielińskiego...
Drugą partię zaczęły pewne gemy Zielińskiego i Kinga. Ostatnia wciąż nieprzełamana Su-Wei znalazła się w opałach, gdy taśma zagrała dla Amerykanów, dając dwa punkty. Najpierw jednak Jan zgasił oba break pointy, a później Tajwanka wyserwowała przewagę. Kolejne gemy serwisowe Polaka i Azjatki były świetne, tymczasem w ósmym gemie Townsend mogła stracić podanie. Break pointa udało się zgasić z pomocą taśmy, która pomogła też domknąć gema. King aż ucałował ją z wdzięczności.
Zieliński nie brał jeńców i ponownie zamknął gema bez straconego punktu, dokładnie tym samym zareagował King i po 10 gemach było 5:5. Dramaturgię nieoczekiwanie podniósł prosty błąd Zielińskiego przy siatce, który dał break point Amerykanom. Return Townsend pozwolił to wykorzystać na 6:5. To właśnie ona miała serwować na seta w gemie, który okazał się ucztą sam w sobie. Po dwóch break pointach i pięciu setbolach był remis w setach, 7:5 dla Amerykanów.
Polak wyserwował ćwierćfinał
Decydujący set zaczął się miarowo i rytmicznie: znów pewny serwis, mniej długich wymian, ale solidny tenis towarzyszył kolejnym gemom. Po bezbłędnym wyjściu na 3:2 w gemie Zielińskiego, King nieoczekiwanie nadział się na break point, a efektowna wymiana – mimo nieporozumienia Su-Wei i Jana – dała przełamanie na 4:2.
Tym razem gem Hsieh obył się bez zagrożenia, a przy 5:2 cały ciężar spadł na barki faworytów. Widać to było w grze, obrona podania stała się problemem po błędzie Kinga przy siatce i break poincie wygranym przez Polaka. Amerykanin naprawił błąd, broniąc piłki meczowej. Sekwencję błąd-ratunek powtórzył raz jeszcze zanim udało się wygrać trzeciego gema. Zaszczyt serwowania na mecz przypadł Zielińskiemu. Nie bez nerwów, ale as serwisowy zamknął spotkanie przy wyniku 6:4, 5:7, 6:3 po godzinie i 51 minutach.