Linette Londyn opuściła znacznie szybciej, niż chciała. 33-letnia poznanianka już w pierwszej rundzie uległa 113. w światowym rankingu Francuzce Elsie Jacquemot. To był jej siódmy z rzędu przegrany mecz pierwszej rundy w Wielkim Szlemie.
"To było bardzo intensywne i fajne pół roku. Wiadomo, że najbardziej chce się wyników w Wielkim Szlemie, których nie było. Blokada troszkę jest. Czasem losowanie było lepsze, czasem gorsze. Tutaj, nie da się ukryć, mecz był do wygrania" – oceniła ich dotychczasową współpracę Radwańska.
Poza Wielkim Szlemem Linette prezentuje się jednak solidnie. W efekcie w światowym rankingu jest na 29. pozycji.
"Został jeszcze jeden Szlem w tym roku (US Open – PAP). Może tam uda się nadrobić te wcześniejsze. Spędziłyśmy razem wiele czasu na korcie, po jednej stronie siatki i po przeciwnej. Łatwiej się wtedy współpracuje. Staram się wprowadzać dobrą atmosferę" – dodała Radwańska.
Byłą wiceliderka listy WTA i finalistka Wimbledonu 2012 nie bierze jednak pod uwagę trenerskiej pracy na pełny etat.
"Nigdy o tym nie myślałam. Nie sądziłam nawet, że będę jeszcze podróżować w te miejsca, w których mnie nie było przez ostatnie siedem lat. Nie widzę tego, ponieważ praca pełnoetatowego trenera nie różni się od kalendarza zawodnika. To jest ponad 300 dni w roku poza domem, to by nie wchodziło w grę. Jesteśmy z Magdą umówione, że »w praniu« decydujemy, gdzie mogę pojechać, co mogę zrobić, a kiedy absolutnie nie jestem w stanie. Jestem, że tak powiem, na pół etatu" – podkreśliła.
Niechęć Radwańskiej do szkoleniowej pracy nie jest niczym niezwykłym. Choć nie brakuje kobiet, które mogłyby być dobrymi trenerkami, to zdecydowana większość czołowych zawodniczek pracuje z mężczyznami.
W top 30 rankingu są tylko dwie tenisistki prowadzone na pełnym etacie przez kobiety – Rosjanka Mirra Andriejewa, którą szkoli Hiszpanka Conchita Martinez, a także Ukrainka Marta Kostiuk, pracująca z Polką Sandrą Zaniewską.
Zdaniem Radwańskiej za takim stanem rzeczy nie stoją kwestie związane z kompetencjami. Kłopotliwe jest łączenie życia rodzinnego z funkcjonowaniem w tourze.
"Jak są dzieci, rodzina, to ciężko jest podróżować. W tym roku trzy razy brałam ze sobą Kubę (syna – PAP) i Dawid (mąż – PAP) był w stanie przyjechać. To pomaga. Wiemy, w jakie miejsca można fajnie przyjechać, rodzinnie. Na cały etat byłoby ciężko" – przyznała 36-letnia krakowianka.