Więcej

Anisimova przed finałem ze Świątek: "Po prostu wyjdę na kort i będę się cieszyć każdą chwilą"

Anisimova przed finałem ze Świątek: "Po prostu wyjdę na kort i będę się cieszyć każdą chwilą"
Anisimova przed finałem ze Świątek: "Po prostu wyjdę na kort i będę się cieszyć każdą chwilą"HENRY NICHOLLS / AFP
W sobotnim finale Wimbledonu Iga Świątek zagra z Amandą Anisimovą. Rozstawiona z numerem 13. amerykańska tenisistka, która niespodziewanie pokonała liderkę rankingu Białorusinkę Arynę Sabalenkę, przyznała, że Świątek była dla niej inspiracją.

Świątek i Anisimova urodziły się w 2001 roku. Polka swój jubileusz tradycyjnie świętowała 31 maja w Paryżu. Amerykanka na swoje urodziny musi zaczekać do 31 sierpnia, kiedy w Nowym Jorku będzie trwał US Open.

"Iga to niesamowita zawodniczka. Była dla mnie inspiracją. Jej etyka pracy i wszystkie osiągnięcia są naprawdę inspirujące" - powiedziała Anisimova po wygranej z Sabalenką.

"Jestem pewna, że to będzie kolejny niesamowity mecz (finał - PAP). Ponowne starcie z niesamowitą zawodniczką. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać tenis na wysokim poziomie i stoczyć walkę. Po prostu wyjdę na kort i będę się cieszyć każdą chwilą, starając się nie myśleć o tym, co jest stawką" - dodała.

Świątek i Anisimova na seniorskim poziomie nie grały ze sobą. Polka pokonała ją jednak osiem lat temu w juniorskim Fed Cup.

"Iga była świetną juniorką. Pamiętam, że wielu trenerów mówiło, że kiedyś będzie wielką gwiazdą. Oczywiście mieli rację. Grała świetny tenis, niestety przegrałam ten mecz" - powiedziała Anisimova.

Amerykanka nie szczędziła Polce komplementów.

"Za każdym razem jak oglądam jej mecze podoba mi się to, jak się porusza, na jak wysokim poziomie gra. Oczywiście dlatego odniosła tyle sukcesów. Nie mogę się doczekać naszego pierwszego spotkania w tourze" - zaznaczyła.

Ze Świątek nie grała, z Sabalenką ma świetny bilans

Z Sabalenką rozegrała dziewiąte spotkanie i odniosła szóste zwycięstwo. Zrewanżowała się za porażkę w ich niedawnej konfrontacji w 1/8 finału French Open. "To był ciężki mecz, pełen zwrotów akcji. Wciąż nie mogę uwierzyć, że awansowałam do finału" - przyznała.

W pierwszym secie o wygranej Anisimovej zdecydowało jedyne z nim przełamanie, które miało miejsce w 10. gemie. W drugiej partii Sabalenka poprawiła serwis. W niej nie musiała bronić nawet jednego break pointa. W siódmym gemie przełamała Amerykankę i do końca seta utrzymała przewagę.

Trzeci set rozgrywanego przy wysokiej temperaturze spotkania miał najwięcej dramaturgii. Zaczął się od wzajemnych przełamań, a następnie Anisimova wyszła na prowadzenie 4:1. Później Amerykanka wygrywała 5:3 i serwowała na zwycięstwo w spotkaniu, miała nawet piłkę meczową, ale Sabalenka wyszła z opresji i odrobiła przełamanie.

Białorusinka nie zdołała jednak pójść za ciosem. Serwując na pozostanie w meczu przegrała trzy pierwsze punkty, co oznaczało, że Anisimova miała trzy kolejne piłki meczowe. Sabalenka obroniła dwie, przy kolejnej skapitulowała.

"W trzecim secie wiedziałam, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Poziom Aryny cały czas rósł. Nie mogłam liczyć po prostu na to, że zacznie popełniać błędy. Musiałam być agresywna" - zrelacjonowała amerykańska tenisistka.

Anisimova awansowała do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału. W poniedziałkowym notowaniu rankingu już na pewno awansuje na najwyższą w karierze siódmą pozycję. Jeśli wygra finał, to będzie piąta.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen