Kiedy Tatjana Maria przyjeżdża do Londynu, miejsca, w którym uwielbia być, tradycyjna rodzinna wycieczka jest koniecznością. "Co roku chodzimy na musical", wyjawiła niemiecka numer jeden przed startem w tenisowym klasyku na Wimbledonie.
"Moim marzeniem jest oczywiście wygranie Wimbledonu" - powiedziała 37-latka, która od wtorku chce sama nadać ton na trawie, którą tak bardzo kocha. Trzy lata po sensacyjnym awansie do półfinału, Maria zmierzy się z Amerykanką Katie Volynets w rundzie otwarcia. Pojedynek z numerem trzy na świecie i zwyciężczynią z Bad Homburg Jessicą Pegulą może czekać ją w drugiej rundzie - ale matka dwójki dzieci nikogo się nie boi.
Udowodniła to między innymi swoim sensacyjnym triumfem w turnieju przygotowawczym w londyńskim Queen's Club. W miejscu położonym zaledwie kilka kilometrów od kortów Wimbledonu, dwa tygodnie temu pokonała cztery zawodniczki z czołowej dwudziestki. "Zawsze wiedziałam, że mogę rywalizować na trawie" - powiedziała Maria.
Wynika to głównie z jej niekonwencjonalnego stylu gry. Maria w swojej grze polega prawie wyłącznie na slice'ach, czyli piłkach z dużą ilością podcięć, także forehandem - i stwarza duże problemy swoim przeciwniczkom na trawie, gdzie piłka i tak odbija się płasko.
"Wiele osób nie zna tak dobrze mojego stylu gry lub nie wie, jak ze mną grać. To dla mnie duży handicap", powiedziała Maria: "Chociaż Steffi Graf również grała backhand slice, ale dzisiaj jest to coś wyjątkowego".