Podobnie jak w Australian Open na początku sezonu, ścieżki Jasmine Paolini i Eliny Svitoliny skrzyżowały się w Roland-Garros. Podczas gdy Ukrainka wygrała trzecią rundę w Melbourne, tym razem spotkały się o miejsce w ćwierćfinale, a Włoszka, panująca finalistka, miała przewagę.
Paolini starała się sprostać statusowi faworytki na początku meczu, szybko przełamując zaspaną Svitolinę i obejmując prowadzenie 3:0. Kiedy Ukrainka się przebudziła i otworzyła oczy, zaczęła się zacięta walka i próbowała zmusić rywalkę do wycofania się ogłuszającymi forhendami. Przełamała ją i doprowadziła do stanu 4:4. Wydawało się, że pęd był teraz na jej korzyść...
... i roztrwoniła go w dwóch rozczarowujących gemach, zwłaszcza w tym, w którym serwowała, aby pozostać w pierwszym secie. Paolini skorzystała z okazji, by rozruszać przeciwniczkę i trafiła kilka winnerów, by zakończyć seta przy trzeciej próbie, zadając Ukraince poważny cios w morale, ponieważ na początku drugiego seta była znacznie mniej czujna i skuteczna.
A potem stało się to, co musiało się stać: Paolini przełamała, prowadziła 4:1 i "tylko" musiała utrzymać swój serwis, aby wygrać mecz. Ale oczywiście to nie mogło być takie proste: Svitolina ponownie przełamała w siódmym gemie, ale została złapana w następnym gemie, a Włoszka zaserwowała na mecz. Drżąc jak liść, załamała się całkowicie...
Ale Ukrainka nadal musiała serwować, aby pozostać w meczu, i też drżała, ale obroniła dwie piłki meczowe, aby w końcu wyrównać. Tie-breaka lepiej zaczęła Svitolina, która szybko objęła prowadzenie 4-1, ale Włoszka odwróciła sytuację, doszła do stanu 6-5 i piłki meczowej przy swoim serwisie, tylko po to, by się ponownie załamać, stracić trzy punkty z rzędu i seta ku zdumieniu wszystkich.
Jak można było sobie wyobrazić, Paolini bardzo ciężko przyjęła fakt, że była tak blisko zwycięstwa. Przegrała pierwszego gema i za moment było już 0:3, a drzwi do ćwierćfinału wydawały się zamykać. Tym bardziej że Ukrainka wyszła na podwójne przełamanie z pełną pewnością siebie i nic nie mogło jej powstrzymać.
Oczywiście finalistka nie zamierzała odejść bez ostatniego hurraoptymizmu, ale na próżno: była poza meczem przez długi czas. Elina Svitolina wygrała 4:6, 7:6(6), 6:1 i wróciła do ćwierćfinału Roland Garros dwa lata po swoim ostatnim występie na tym poziomie. Aby w końcu osiągnąć półfinał na kortach ziemnych w Paryżu (cztery razy w karierze nie udało jej się przejść ćwierćfinału), będzie musiała pokonać Igę Świątek lub Elenę Rybakinę w pojedynku na szczycie.