Więcej

Triumf Bodo/Glimt w Pucharze z 1975 roku: Mecz sprzed 50 lat odmienił oblicze norweskiej piłki

Bramkarz Vard, Hans Höie, łapie piłkę w powietrznym starciu z Ove Andreasenem z Bodø-Glimt podczas finału pucharu
Bramkarz Vard, Hans Höie, łapie piłkę w powietrznym starciu z Ove Andreasenem z Bodø-Glimt podczas finału pucharuČTK / NTB Scanpix / NTB premium

Finał Pucharu Norwegii w 1975 roku wyznaczył przełomowy moment w historii norweskiej piłki, gdy Bodo/Glimt pokonało Vard 2:0, przełamując uprzedzenia i stare schematy. Północ Norwegii wreszcie została doceniona przez południe. Flashscore porozmawiał z jednym z bohaterów tamtego finału, 78-letnim Jacobem Klette.

Każdego dnia grupa starszych mężczyzn zmierza na stadion Aspmyra w Bodo, na północ od koła podbiegunowego, by napić się kawy, powspominać dawne czasy i po prostu cieszyć się swoim towarzystwem.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy narodziła się tradycja "stołu kawowego", ale większość jej uczestników uważa, że sięga ona około 60 lat wstecz. Tu opowieści są powtarzane, a wspomnienia z dawnych i nowszych lat chwały wracają na nowo.

Może się wydawać, że to zwykła codzienność, ale tak nie jest. Każdy z tych mężczyzn zapisał się na stałe w historii norweskiej piłki, bo wszyscy byli częścią drużyny Bodo/Glimt, która wbrew wszelkim przewidywaniom wygrała finał Pucharu w 1975 roku z Vard, obalając stare uprzedzenia i fałszywe wyobrażenia o północnej Norwegii.

Finał Pucharu z 1975 roku stał się symbolem przełomu w norweskiej piłce, bo Jacob Klette, Ivar Bakke, Harald Berg i inni członkowie tej grupy obecnej przy kawowym stole odwrócili dotychczasowe zasady do góry nogami.

Kluby z północnej części Norwegii, położonej około 120 kilometrów za kołem podbiegunowym, nie mogły grać w Pucharze Norwegii aż do 1963 roku.

Według profesora historii Steinera Aasa z Uniwersytetu w Bodo, północ Norwegii była w tamtym czasie odizolowana od reszty kraju – nie było tam pociągów, a drogi były fatalne. Podróż z Bodo do Tromso na mecz zajmowała dzień i noc, przez co kibicom trudno było śledzić swoje drużyny.

Jednocześnie mieszkańcy regionu byli traktowani z pogardą i uważani za gorszych zarówno na boisku, jak i poza nim.

"W tamtych czasach ludzie z północnej Norwegii byli wręcz nienawidzeni, a ogólne nastawienie wobec nas było haniebne" - mówi w rozmowie z Flashscore Klette. Rozegrał prawie 400 meczów w drużynie, która zmieniła relacje kulturowe między północą a południem.

"To było normalne, że ludzie z północy nawet mówili jak mieszkańcy południa, bo nasza kultura była tak bardzo lekceważona. Nawet gdy mieszkałem w Oslo pod koniec lat 60., widziałem ogłoszenia o wynajmie mieszkań, ale nie dla osób z północy. Byłem tym oburzony".

Awans do najwyższej ligi był możliwy dla drużyn z północy dopiero od 1972 roku, a Bodo/Glimt wciąż grało wtedy na drugim poziomie rozgrywkowym. W 1975 roku rozpoczęli jednak kampanię w Pucharze Norwegii, która miała ogromne znaczenie dla norweskiej piłki i kultury.

"Bodo trafiło w ćwierćfinale na jedną z czołowych drużyn norweskiej piłki, Viking. Rok wcześniej graliśmy z nimi w Stavanger i przegraliśmy wysoko, ale tym razem wygraliśmy".

Finał Pucharu z 1975 roku między Vard a Bodo/Glimt
Finał Pucharu z 1975 roku między Vard a Bodo/GlimtČTK / NTB Scanpix / NTB premium

"To była niespodzianka dla wszystkich, że my, grając w drugiej lidze, potrafiliśmy zagrać na równi z Vikingiem, który wtedy prowadził w pierwszej lidze" - mówi Steiner Aas.

Kleppe został bohaterem, zdobywając zwycięską bramkę przeciwko faworytom ze Stavanger. "Pamiętam to, jakby to było wczoraj" - mówi Klette, który pracował jako optyk w rodzinnym biznesie w Bodo, łącząc to z grą jako amator.

"Po meczu wszyscy wbiegli na boisko, a dzieci otoczyły mnie ze wszystkich stron". Bodo/Glimt pokonało potem w półfinale Stark z Kristiansund, który był wiceliderem pierwszej ligi, a w finale zmierzył się z Vard, kolejną mocną drużyną z drugiej ligi.

"W finale w Oslo przez trybuny przewinęło się około 35 tys. widzów, z czego połowa przyjechała z północnej Norwegii. Gdy weszliśmy na boisko i zobaczyliśmy tylu naszych kibiców na trybunach, od razu wiedzieliśmy, że czeka nas coś wyjątkowego" - mówi Klette.

Głową wprowadził północ do kraju

I tak się stało – niepozorna drużyna z koła podbiegunowego świętowała wspaniałe zwycięstwo 2:0, między innymi dzięki Sturle Solhaugowi. Zasłynął jako zawodnik, który "głową wprowadził północ do całego kraju" - jak mówi Steiner Aas.

Niespodziewane zwycięstwo w finale Pucharu Norwegii dało Bodo przepustkę do turnieju Pucharu Zdobywców Pucharów, gdzie w pierwszej rundzie zmierzyli się z Napoli. Po porażce u siebie 0:2 Norwegowie mieli trudne zadanie przed rewanżem.

"Graliśmy z nimi na stadionie San Paolo (dziś znanym jako Stadio Diego Maradona) przy 50 tysiącach widzów, którzy wygwizdywali swoich piłkarzy, bo to my dominowaliśmy i mieliśmy trzy świetne okazje do zdobycia bramki. Przegraliśmy 0:1, ale to dało nam jeszcze większą wiarę w nasze możliwości" - opowiada Kleppe.

Dziś przy słynnym kawowym stole na stadionie Aspmyra zasiada ośmiu mistrzów z tamtego roku. Młode gwiazdy obecnej drużyny Bodo, która rozsławiła Norwegię na piłkarskiej mapie świata dzięki awansowi do Ligi Mistrzów, codziennie pozdrawiają bohaterów z 1975 roku, kontynuując ich dziedzictwo i przekazując pałeczkę kolejnemu pokoleniu.

Jednym z nich jest Harald Berg, dziadek obecnego kapitana Patricka Berga, który dziś uznawany jest za "Erlinga Brauta Haalanda lat 70". Berg grał jako profesjonalista w FC Den Haag w Holandii w latach 70. XX wieku, w czasach dominacji Ajaxu. Był więc częścią ery Cruyffa i Neeskensa w holenderskiej piłce, a na początku lat 70. został nawet najlepszym strzelcem Eredivisie.

Pomnik Haralda Berga przed stadionem Aspmyra
Pomnik Haralda Berga przed stadionem AspmyraMARIUS SIMENSEN / Bildbyran Photo Agency / Profimedia

Berg odegrał kluczową rolę w drużynie Bodo, która sięgnęła po Puchar w 1975 roku, jak podkreśla Kleppe: "To on sprawił, że uwierzyliśmy, iż wszystko jest możliwe i nie powinniśmy mieć zbyt dużego respektu dla rywali. Gdy Harald Berg wrócił do domu w 1974 roku, całkowicie zmienił nastawienie naszych zawodników".

Wiara we własne umiejętności okazała się kluczowa dla Bodo i całego regionu koła podbiegunowego, bo po triumfie w Pucharze w 1975 roku odżyła silna północna tożsamość i poczucie dumy.

"Nigdy nie przewidywaliśmy, jak ważne to zwycięstwo będzie dla ludzi z północnej Norwegii. Kulturowe znaczenie tego triumfu jest nie do przecenienia. Nastawienie wobec nas całkowicie się zmieniło po wygranej w finale. Widać, jak byliśmy traktowani wtedy, a jak jesteśmy traktowani dziś" - dodaje Kleppe.

Mimo rozwoju piłki i tego, że Bodo/Glimt stopniowo zaczęło rywalizować z czołowymi drużynami Europy, trudno znaleźć coś, co dorównuje finałowi Pucharu Norwegii z 1975 roku - uważa Steiner Aas.

"Dziś mogę jeździć po całej Europie i oglądać mecze Bodo/Glimt w Lidze Europy, a teraz w Lidze Mistrzów. To niesamowite, jeszcze kilka lat temu było to nie do pomyślenia. Ale trudno to porównać z finałem Pucharu z 1975 roku. To był kluczowy moment w historii klubu i całego kraju, nawet jeśli dziś, w dobie globalizacji piłki, wiele osób nie uważa krajowych finałów pucharowych za aż tak ważne".

Śledź kampanię Bodo/Glimt w Lidze Mistrzów na Flashscore.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen