Rekord Polski Jakuba Szymańskiego w biegu na 60 m przez płotki był najważniejszym wydarzeniem lekkoatletycznego mityngu Orlen Cup w Łodzi. Kolejny raz w Atlas Arenie triumfowała najlepsza polska sprinterka Ewa Swoboda. Wygrał też kulomiot Konrad Bukowiecki.
Dla polskich lekkoatletów sobotnie zawody były pierwszym w kraju poważnym sprawdzianem formy w poolimpijskim sezonie halowym. Będzie on wyjątkowy, ponieważ zwieńczą go dwie imprezy rangi mistrzowskiej – na początku marca w Apeldoorn w Holandii zaplanowano mistrzostwa Europy, a dwa tygodnie później odbędzie się światowy czempionat w Nankinie w Chinach.
W świetnej formie i jako lider światowych tabel do Łodzi przyjechał Szymański. 22-letni płotkarz życiową dyspozycję potwierdził, zwyciężając w finale i poprawiając własny rekord Polski. Finiszował w czasie 7,39, który jest najlepszy w tym roku na świecie. Drugi w biegu na 60 m ppł bardzo dobrym czasem 7,50 był Damian Czykier, a trzeci Krzysztof Kiljan – z rekordem życiowym 7,57.
"Tylko niebo jest teraz dla mnie limitem. Dziś na mecie początkowo wyświetlił się wynik 7,38, co byłoby wyrównaniem najlepszego rezultatu w Europie od 1999 roku, ale to tylko kwestia czasu, kiedy to osiągnę. Czuję się bardzo mocny na krótkim dystansie płotkarskim, bo na 110 m jeszcze różnie bywa. Celuję w dwa medale – halowych mistrzostw Europy i halowych mistrzostw świata. Niech teraz Grant Holloway martwi się, jak pokonać Szymańskiego" – powiedział rekordzista kraju.
W łódzkim mityngu tradycyjnie już nie zawiodła Swoboda. Najlepsza polska sprinterka po raz piąty z rzędu zwyciężyła w biegu na 60 m, najmocniej obsadzonej konkurencji. Triumfowała czasem 7,13 i finiszowała m.in. przed brązową medalistką halowych mistrzostw świata sprzed roku – Włoszką Zaynab Dosso oraz mistrzynią Europy na 200 m oraz 60 m z hali – Szwajcarką Mujingą Kambundji.
"Zawsze fajnie jest wygrać z takimi rywalkami, jak Dosso i Kambundji. Mimo zwycięstwa, nie jestem jednak zadowolona z tego startu. Trenerka jednak wie, co mówi, a mówi, że będzie dobrze. Zażartuję, że Atlas Arena już chyba nie będzie moją ulubioną halą" – przyznała Swoboda.
Poniżej oczekiwań swoich oraz kibiców pobiegła płotkarka Pia Skrzyszowska. Triumfatorka sprzed roku na 60 m ppł, w sobotnim finale była trzecia wynikiem 8,02. Zwyciężyła Szwajcarka Ditaji Kambundji – 7,83.
"Treningi wskazują, że wszystko jest super, a na zawodach jest słabo. Błąd polega na tym, że obecnie bardziej skaczę przez płotk,i niż biegam. Mam jakiś mały kryzys. Uczę się cierpliwości" – tłumaczyła Skrzyszowska.
Bardzo dobrze spisał się za to Bukowiecki, który zwyciężył w rywalizacji kulomiotów. Polak w swojej przedostatniej próbie osiągnął 20,95, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Wśród kulomiotek najlepsza była Zuzanna Maślana – 15,87.
W skoku wzwyż kobiet wynikiem 1,90 zwyciężyła urodzona w Baranowiczach na Białorusi reprezentantka Polski Maria Żodzik. Taką samą wysokość, będącą jej rekordem życiowym, pokonała Paulina Borys.
Emocjonujący za sprawą Greka Emanuila Karalisa był konkurs tyczkarzy. Brązowy medalista igrzysk w Paryżu zwyciężył, pewnie uzyskując 5,92. Trzykrotnie, jednak bez sukcesu, atakował też wysokość 6,02, co byłoby rekordem jego kraju. Trzecie miejsce zajął Piotr Lisek – 5,52.
W ostatniej biegowej konkurencji mężczyzn – na 60 m – zwyciężył Amerykanin Ronnie Baker.
Przed rozpoczęciem mityngu minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego niedawno Macieja Petruczenki, wybitnego dziennikarza, piszącego głównie o lekkiej atletyce i ruchu olimpijskim.
Po zawodach w Łodzi polskich lekkoatletów czeka rywalizacja 16 lutego w Orlen Copernicus Cup w Toruniu, a następnie w halowych mistrzostwach Polski (22-23 lutego).
Mityng w Łodzi organizowany jest od 2015 roku. Wcześniej pod nazwą Pedro's Cup, a od 2017 roku jako Orlen Cup. Tegoroczna edycja miała kategorię srebrną cyklu World Athletics Indoor Tour.