Ona jest wojowniczką. Wielu ekspertów tenisowych, a nawet najbardziej zagorzałych fanów Venus musiało wierzyć, że Miami Open 2024 będzie jej ostatnim występem. Jej ostatnie - i najpoważniejsze - problemy zdrowotne z pewnością skłoniłyby siedmiokrotną mistrzynię Wielkiego Szlema do schowania rakiet do szafy.
Ale nie tak szybko. Williams zdobyła dziką kartę na Citi Open w Waszyngtonie w zeszłym miesiącu i pokonała 35. w rankingu Peyton Stearns. 45-letnia Williams stała się najstarszą zawodniczką, która wygrała mecz singlowy WTA od czasu, gdy Martina Navratilova wygrała mecz na Wimbledonie w 2004 roku jako 47-latka.
Przegrała w następnej rundzie z Magdaleną Fręch, ale udowodniła sobie, że 45 lat to tylko liczba.
"Jest jedna rzecz, którą wiem: Nigdy nie jest się za młodym ani za starym, by wygrywać lub przegrywać" – powiedziała Williams, przygotowując się do rywalizacji w turnieju WTA 1000 w Cincinnati. "Wygrywanie i przegrywanie nie zna wieku. Liczy się tylko to, że jestem przygotowana i gotowa. A im dłużej gram, im bardziej się w to angażuję, im więcej trenuję, tym lepsza się staję".
Po Cincinnati Venus weźmie udział w US Open 2025, partnerując Reilly Opelce w nowym formacie debla mieszanego i, miejmy nadzieję, zdobywając dziką kartę do rywalizacji singlowej.
Czy będzie to ostatni tenisowy rozdział Venus? Prawdopodobnie nie. Czy mogłaby ponownie rywalizować w wieku 46 lat w 2026 roku?
"Nie sądzę, że kiedykolwiek powinno się mnie wykluczać" – powiedziała.