Michał Niewiński odpadł w repasażach wszystkich konkurencji indywidualnych, ale znów poczuł radość z rywalizacji, której brakowało mu podczas dwóch pierwszych rund World Tour w Montrealu. Docenia też doświadczenie, jakie zbiera w tym trudnym dla niego sezonie.
"Oczywiście, że oczekiwania były większe, ale też nie stawiałem sobie poprzeczki zbyt wysoko, bo mam świadomość, gdzie byłem jeszcze trzy tygodnie temu w Kanadzie: byłem w o wiele gorszym miejscu. Tutaj poczułem coś, czego dawno nie doświadczyłem, czystą radość z tego, co robię. Nie tylko startowałem w tych biegach, ale też w nich walczyłem" – ocenił.
Jeśli w przyszłym roku weźmie udział w zmaganiach w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo, będą to jego drugie igrzyska w karierze. Zadebiutował w wieku 18 lat w Pekinie.
"Bagaż doświadczeń bardzo się powiększył przez te cztery lata. W tym sezonie są one o wiele cięższe, ale patrząc długofalowo i biorąc pod uwagę, że mam dopiero 22 lata, mogą być wśród tych najcenniejszych. Nie myślę tylko o tym, że chcę pojechać na igrzyska, tylko o tym, że chcę tam walczyć o medale" – zapewnił Niewiński.
Gabriela Topolska ubolewała, że przed własną publicznością nie udało jej się awansować choćby do finału B na 1000 i 1500 m, za to uniknęła konieczności walki w repasażach o, odpowiednio, ćwierćfinał i półfinał tych konkurencji.
"Dwa bezpośrednie awanse do sesji głównej, parę mądrze przejechanych biegów, a poza tym w sztafecie mieszanej rozpędziłam się na 8,6 (sekund na okrążenie – PAP). To bardzo szybko i z tego jestem zadowolona" – podkreśliła.
Felix Pigeon do sesji głównej przedostał się na 500 i 1500 m, ale później od razu odpadł. Nie odniósł też sukcesu z męską sztafetą na 5000 m, która odpadła już w ćwierćfinale. Nie traci jednak wiary, że z czasem wyniki poprawi i będzie mógł regularnie nawiązywać walkę ze światową czołówką.
"Pierwszy raz w karierze rywalizuję na wszystkich trzech dystansach, do tego jestem wystawiany w sztafecie, ale udaje mi się tym zarządzać. Mogę wycisnąć z siebie jeszcze więcej" – zapewnił.
Także Nikola Mazur, która osiągnęła najlepszy indywidualny wynik wśród biało-czerwonych – czwarte miejsce w finale B na 500 m, docenia zebrane doświadczenie.
"Bardzo się cieszę, że miałam okazję przejechać aż tyle biegów. To bezcenne wnioski i lekcje. Myślę, że wyniki poniżej oczekiwań, a te zawody uwydatniły nasze braki. Fizycznie jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, ale short track to nie sama fizyczność, to też dużo techniki, i tego nam brakuje" – przyznała.
W polskiej kadrze panuje przekonanie, że wyniki reprezentantów gospodarzy w Hali Olivia nie odzwierciedlają ich potencjału. Biało-czerwoni będą mieli okazję udowodnić to od czwartku do niedzieli w Dordrechcie, dokąd wyruszą w poniedziałkowe popołudnie.
